Drugi rok z rzędu roczny budżet Gdańska przekroczy 3 mld zł, o czym wielokrotnie wspominała prezydent Aleksandra Dulkiewicz. Tym razem będzie to dokładnie 3,816 mld zł. Jest z czego inwestować, co urzędnicy uznać mogą za dobry prognostyk. Niepokój mieszkańców budzą jednak ogromne wydatki w stosunku do dochodów. W 2020 roku Gdańsk ma się bowiem zadłużyć na 490 mln złotych. Różnicę w całości pokryje kredyt.
Jakie są przyczyny podjęcia takiej decyzji przez samorządowców? - To przede wszystkim zmiany w podatkach, głównie w podatku PIT. To on ma największy wpływ na budżet miasta. Do tego rosnące wydatki związane z edukacją i komunikacją publiczną, a także rosnące wydatki inwestycyjne - wyliczała Prezydent Aleksandra Dulkiewicz. Czy to wystarczające wytłumaczenie wciągania miasta w tak potężne długi?
Ubytek dochodów z PIT, według wyliczeń, ma wynieść około 107 mln zł. W tym samym czasie wzrosną dochody z mienia komunalnego oraz podatku CIT. Liczne inwestycje infrastrukturalne, utrzymanie placówek edukacyjnych oraz ich doposażanie i modernizacja, bon żłobkowy, programy zdrowotne, dopłaty do komunikacji publicznej, system gospodarowania opadami na terenach miejskich i inne wydatki pochłoną w 2020 roku olbrzymie pieniądze. Suma ta jest zdecydowanie większa od kwoty, którą Gdańsk będzie w rzeczywistości dysponował z samych dochodów.
Dokładne wyliczenia finansów miasta znajdziesz w Biuletynie Informacji Publicznej.
Czy niepokoi Cię fakt, że stolica Pomorza wpada w długi? Zagłosuj w poniższej sondzie i zobacz jej wyniki!