Niecodzienna interwencja miała miejsce w sobotni wieczór (31 października). Do patrolujących okolicę mundurowych podeszła zdenerwowana kobieta. - Okazało się, że jej narzeczony postanowił po zmroku odwiedzić nekropolię, mimo obowiązującego zakazu. Niestety, przeskakując przez płot, doznał urazu nogi i nie mógł się podnieść. Dziewczynie powiedział jedynie, że leży gdzieś przy ogrodzeniu - relacjonuje aplikant Magda Płażewska. Funkcjonariusze wjechali wspólnie z kobietą na teren cmentarza. Rozmawiali z poszkodowanym przez telefon, dzięki czemu po kilku minutach go odnaleźli.
- Mężczyzna leżał po drugiej stronie ogrodzenia na niewielkim wzniesieniu. Powiedział nam, że kiedy zeskakiwał z powrotem, przy płocie było spore wgłębienie w ziemi. Poszkodowany wpadł w nie i doznał kontuzji nogi. Nie mógł się podnieść. Narzekał na silny ból - tłumaczy Magda Płażewska. - Natychmiast do niego pojechaliśmy. Stało przy nim kilku przechodniów, a karetka pogotowia była już w drodze. Uraz nogi wyglądał na poważny. Prawdopodobnie było to złamanie z przemieszczeniem. Mężczyzna wymagał natychmiastowej interwencji chirurgicznej - dodaje funkcjonariuszka.
Sprawca zamieszania trafił do szpitala, zaś zdezorientowaną narzeczoną strażnicy odwieźli na najbliższy postój taksówek.