Sprawa od początku była bardzo tajemnicza. Zmarły 70-latek miał na ciele liczne obrażenia. Świadczyć one o brutalnym pobiciu. Mieszkanie, w którym ujawniono zwłoki, było natomiast sprzątnięte.
- Z opinii sądowo-lekarskiej wynika, że pokrzywdzony zmarł śmiercią nagłą o złożonym mechanizmie. Doszło u niego do niewydolności krążeniowo-oddechowej. Zostało to spowodowane obfitym krwawieniem i aspiracją krwi do dróg oddechowych w następstwie doznanych obrażeń ciała w obrębie twarzy i klatki piersiowej - przekazała Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
- Jak ustalono, pokrzywdzony zamieszkiwał wraz z dwoma innymi mężczyznami. Byli to syn i ojciec w wieku 39 i 65 lat. Obaj zostali zatrzymani w dniu ujawnienia zwłok przez funkcjonariuszy policji - dodała Grażyna Wawryniuk.
Co zatem stało się w dniu morderstwa? - Między pokrzywdzonym a 39-latkiem doszło do sprzeczki, najprawdopodobniej na tle finansowym. W jej wyniku mężczyzna uderzył kilkukrotnie pokrzywdzonego najpierw w okolice głowy, a gdy ten upadł, zaczął go uderzać pięściami po głowie i kopać po całym ciele. Drugi z mężczyzn był cały czas obecny w mieszkaniu. Widział zdarzenie, ale nie interweniował - tłumaczy rzeczniczka gdańskiej prokuratury.
Młodszy z oskarżonych usłyszał zarzut zabójstwa z zamiarem ewentualnym, za co grozi nawet dożywocie. Drugiemu zarzucono natomiast nieudzielenie pomocy oraz utrudnianie prowadzenia postępowania karnego poprzez pomoc w zatarciu śladów. Można za to trafić za kratki na 5 lat. Sąd może jednak zastosować wobec starszego mężczyzny nadzwyczajne złagodzenie kary przez wzgląd na uzyskaną opinię sądowo-psychiatryczną.
Obaj oskarżeni przyznali się do winy i złożyli wyjaśnienia. Sprawą zajmie się Sąd Okręgowy w Gdańsku.