Oluś miał podcięte gardło. Ciało chłopca w piątek 20 października 2023 roku znalazła jego mama. 44-letni ojciec dziecka, Grzegorz B., szybko stał się głównym podejrzanym. Mimo ogromnego zaangażowania policji, wojska, strażaków, strażników leśnych, wojskowy był nieuchwytny przez kilkanaście dni. - Ten facet był agresywny, wszystko mu przeszkadzało. Gdy zobaczyłam policję, wiedziałam, że stało się coś złego. Wiedziałam, że to właśnie tam. Oluś był uroczym dzieckiem. Bawił się z naszymi dziećmi. Nie wiem, jakim trzeba być człowiekiem, żeby zrobić dziecku coś takiego - opowiadała "Super Expressowi" sąsiadka Grzegorza B. Po 18 dniach odnaleziono ciało poszukiwanego mężczyzny.
Czytaj też: Podwójne morderstwo w Lipianach. Sprawca okrutnej tragedii usłyszał zarzuty. Przyznał się do winy
Okazało się, że 44-latek próbował sobie podciąć żyły na rękach i udach, a nawet próbował poderżnąć gardło. Dwa razy strzelił sobie w głowę. Bezpośrednią przyczyną śmierci Grzegorza B. było utonięcie. Mężczyzna i jego syn zostali pochowani na dwóch różnych cmentarzach w Gdyni. Na jakim etapie znajduje się śledztwo? Brakuje kluczowego dowodu - broni. W rozmowie z Faktem, prok. Mariusz Duszyński, rzecznik gdańskiej prokuratury, powiedział, że broń może znajdować się w zbiorniku, z którego wydobyto zwłoki Grzegorza B. Czy uda się ją znaleźć? Zbiornik jest bardzo bagnisty, co utrudnia poszukiwania.
Zobacz też: Paulina gołymi rękoma udusiła swoje dzieci. "Miłość matki nie zginie"
Grzegorz B. był zawodowym żołnierzem. Służył w Marynarce Wojennej. W porcie wojennym w Gdyni pracował jako kierowca. Niczym się nie wyróżniał. Cichy, spokojny, nikomu nie rzucał się w oczy. Razem z żoną i 6-letnim synkiem, Olkiem, mieszkał na parterze domu przy ul. Górniczej w Gdyni. To tam doszło do zbrodni.