W poniedziałek, 6 lipca, do Gdyni przyjechał premier Mateusz Morawiecki. Trudno nie odnieść wrażenia, że wizyta szefa rządu to kolejna próba wsparcia prezydenta Andrzeja Dudy przed drugą turą wyborów, które odbędą się w najbliższą niedzielę. W weekend Rafała Trzaskowskiego wspierała w Sopocie cała śmietanka Platformy Obywatelskiej, a nawet Aleksander Kwaśniewski. W przeciwieństwie do Koalicji Obywatelskiej szef rządu zamiast stroić dziwne miny jak Radosław Sikorski albo szczerzyć zęby jak Małgorzata Kidawa-Błońska przyjechał do Gdyni z konkretami.
Podpisane porozumienia zbliżają do budowy Drogi Czerwonej. To inwestycja warta 1,5 miliarda złotych i ma być ukończona do 2028 roku.
- Droga Czerwona zapewni optymalne połączenie Portu Gdynia z obwodnicą trójmiejską. Znajdujemy się właśnie obok Muzeum Emigracji, które jest symbolem tego, jak kiedyś Polacy już na zawsze wypływali z kraju w świat w poszukiwaniu lepszego życia. Tymczasem zależy nam na tym, żeby to do polskich portów przypływały towary, żeby wzrastała wymiana handlowa i żeby dzięki temu nasz kraj jeszcze szybciej się rozwijał. Jest to nie tylko spełnienie obietnicy, którą rzad PiS złożył, dotyczącej Drogi Czerwonej, połączenia portu w Gdyni w optymalny sposób z siecią komunikacyjną, którą budujemy. Zresztą tutaj, na Pomorzu, trzeba przypomnieć też o Obwodnicy Trójmiasta i trasie S6, która - jak informowaliśmy niedawno z prezydentem Andrzejem Dudą - będzie budowana w systemie bezpośrednich wpłat z budżetu, a więc szybszym niż dotychczas planowany - tłumaczy premier Mateusz Morawiecki, któremu towarzyszyli minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Marek Gróbarczyk i wiceminister Marcin Horała, pełnomocnik rządu ds. CPK.