Gdynia. Trafiła do szpitala z rakiem. Przeleżała 24 godziny bez jedzenia i picia. Placówka tłumaczy
Jak informuje Fakt.pl, 75-letnia kobieta przeleżała na SOR Szpitala Św. Wincentego a Paulo w Gdyni ponad 24 godziny bez jedzenia i picia. Tak twierdzi córka staruszki, która postanowiła ze szczegółami opisać pobyt swojej mamy w trójmiejskiej placówce. Chorująca na raka 75-latka, która ma dwa guzy na prawym płucu i już wcześniej straciła amputowaną nogę, trafiła do szpitala w Gdyni w czwartek, 24 marca, ok. godz. 15. Została tam zabrana z ciśnieniem 186 na 100 karetką pogotowia, ale musiała poczekać na pomoc. Jej córka przekonuje, że od tego czasu jej mama nie otrzymała nic do jedzenia i picia, a personel nie przekazał jej też rzeczy od 42-latki. Kobieta miała też nie dostać zgody na zobaczenie się ze swoją mamą, a gdy próbowała pomóc innej przebywającej na SOR pacjentce, musiała to zrobić sama, bo jedna z pielęgniarek miała jej tego odmówić.
- Jestem w kontakcie z lekarzem, który powiedział mi, że nie ma miejsc i trzeba czekać. Lekarz przeprowadził z mamą wywiad, dał jej żółtą opaskę, wykonał jej też jakiś mały zabieg z chorym barkiem. Mama jest przerażona i załamana tym, że musi tak długo czekać. Proszę, pomóżcie - cytuję kobietę Fakt.pl.
Czytaj też: Znany lekarz z Trójmiasta znaleziony martwy na Litwie. Ciało Michała K. trafiło do Polski
Jak informuje Fakt.pl, szpital w Gdyni twierdzi, że chora na raka 75-latka była objęta właściwą opieką. Kobieta musiała zostać tak długo na SOR-ze, bo na oddziale internistycznym nie było po prostu miejsc. Brak jedzenia i picia nie wynikał natomiast z tego, że ktoś o niej zapomniał. Każdy pacjent trafiający na SOR jest prowadzony tak, by placówka miała możliwość niezwłocznego przeprowadzenia zabiegu operacyjnego, który z oczywistych względów musi być wykonany na chorym znajdującym się na czczo. Placówka miała ponadto prawo odmówić wpuszczenia córki kobiety, gdyż nadal obowiązują tam obostrzenia epidemiczne.Tymczasem lekarz, który zajmował się wcześniej seniorką, przeprosił za swoje wcześniejsze zachowanie. Mimo to córka kobiety nie może się pogodzić z tym, jak ona i jej mama zostały potraktowane w szpitalu.
- (...) to, z czym zmierzyłyśmy się na SOR uważam za nieludzkie, bulwersujące i całkowicie niezasłużone dla starszej osoby, która była przywieziona w bardzo złym stanie. (..) Mam nadzieje, że ta sytuacja spowoduje, że pacjent będzie na pierwszym miejscu. Uważam, że rozwiązanie systemowe które w tej chwili funkcjonują na SOR, powinny zostać zweryfikowane przez rządzących - mówi Fakt.pl 42-latka.