Jak informowaliśmy, do makabrycznego odkrycia w porcie w Gdyni doszło 5 października. Na wodzie dryfowało ciało mężczyzny. Zwłoki zostały przetransportowane do Zakładu Medycyny Sądowej, gdzie ustalono jego tożsamość. Jak poinformował PAP prokurator Mariusz Duszyński z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, badania DNA potwierdziły, że topielec to 45-letni pomocnik kucharza, który wyskoczył z promu Stena Spirit we wrześniu.
Jak podaje PAP, z uwagi na długi okres przebywania ciała w wodzie rodzina nie była w stanie rozpoznać ciała mężczyzny i konieczne były badania DNA, które potwierdziły tożsamość zmarłego.
Ustalenia w tej sprawie są szokujące. Mówi się, że mężczyzna wyskoczył z jednostki, bo nie zdążył wysiąść po wizycie u znajomych, gdy ta znajdowała się około 350 metrów od główki portu. 45-latek pracował na innym promie tego samego armatora.