- Na miejscu jest monitoring, więc sprawcy na pewno nie unikną kary - zapewnia Zbigniew Wołowicz, jeden z właścicieli gruntu przy ulicy Mickiewicza. - Jestem już w kontakcie z policją. Liczę na ich pomoc - dodaje.
Płot od kilku dni dzieli nie tylko Gdynię, lecz także jej mieszkańców. Jedni popierają decyzję właściciela, inni natomiast proponują swoją pomoc w rozbiórce ogrodzenia.
- Jak właściciel sam tego nie rozbierze, to gdynianie chętnie mu pomogą. To nasze ulubione miejsce, mamy z nim wiele wspomnień. Nie może go zabraknąć na mapie naszego miasta - mówiła przed kilkoma dniami naszej reporterce mieszkanka Kamiennej Góry. - Ja natomiast uważam, że właściciel tej posesji ma prawo się odgrodzić. Oczywiście, szkoda tego widoku, ale jeśli jest to jego własność, to może zrobić tam wszystko - komentował inny mieszkaniec Gdyni.
Właściciel, by uniknąć kolejnych aktów wandalizmu, zdecydował się na zmianę ogrodzenia.
- Nie chcę żadnych konfliktów, ani z sąsiadami, ani gdynianami. Postawię taki płot, by ten widok był bardziej wyeksponowany. Myślę, że to dobry kompromis - tłumaczy Zbigniew Wołowicz.,
Tymczasem przedstawiciele gdyńskiego ratusza nadal utrzymują, że betonowy płot postawiono nielegalnie. Według urzędników każda budowa na Kamiennej Górze powinna być uzgodniona z miejskim konserwatorem zabytków.