Od szczegółów tej sprawy włos jeży się na głowie. Dramatyczne wydarzenia z Tczewa wstrząsnęły nie tylko lokalną społecznością. Jak podaje "Fakt", lekarze wprowadzili 2-miesięczną Blankę w stan śpiączki farmakologicznej. Medycy nie chcieli, aby dziewczynka cierpiała. Jest taka malutka, a jej życie to już horror z prawdziwego zdarzenia. Wiele wskazuje na to, że trafiła na potwora w ludzkiej skórze. Mowa o 32-letnim Mateuszu Ż, ojczymie maleństwa.
Tczew: Ojczym brutalnie skatował 2-miesięczną Blankę. Gdzie była jej mama?
- Podejrzany usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa. Nie przyznał się do winy. Został aresztowany na trzy miesiące. Dziewczynka jest w szpitalu w Tczewie, jej stan jest poważny - powiedziała nam prokurator Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. "Fakt" ustalił, że Blanka trafiła do lecznicy z obrażeniami głowy i zasinieniami na ciele. Zatrzymany mężczyzna miał ją pobić i uderzać jej głową o ścianę. Dlaczego? Z nieoficjalnych ustaleń wynika, że "miała go irytować płaczem".
Gdzie w tym czasie była mama Blanki, Sandra L.? Zachowanie 20-letniej kobiety już wcześniej budziło wiele kontrowersji. Jak dowiedział się "Fakt", sąd odebrał kobiecie już jedno dziecko, synka. Wiadomo, że feralnego dnia to młoda matka i jej partner zawieźli Blankę do szpitala. Są parą od grudnia. Zamieszkali ze sobą zaraz po urodzeniu dziewczynki. Dziennikarka "Faktu" rozmawiała z otoczeniem rodziny.
- Mateusz przyjął ją pod dach, bo chciał się nią zaopiekować. Wiele razy widziałam, że to on zajmował się Blanką, a nie Sandra, przewijał ją i karmił, a matka w tym czasie gdzieś po mieście latała - powiedziała anonimowa rozmówczyni "Faktu". Mówi się także, że Mateusz Ż. miał podobno problemy z narkotykami. Mateusz Ż. ma dwoje dzieci z poprzedniego związku. Jego znajomi twierdzą, że był w stanie uderzyć partnerkę.
16 lutego lekarze mają podjąć próbę wybudzenia Blanki. Do tematu będziemy wracać w naszym serwisie. Kruszynce życzymy szybkiego powrotu do zdrowia. Jej ojczymowi grozi dożywocie. O jego dalszym losie zadecyduje sąd.