Aktywiści weszli dziś na dźwigi w terminalu węglowym portu w Gdańsku i zatrzymali ich pracę. - Nie damy się uciszyć. Za kilka tygodni odbędą się w Polsce wybory, a politycy zajmują się wszystkim, tylko nie kryzysem klimatycznym. Domagamy się od rządu konkretnego planu odejścia od węgla - mówił Marek Józefiak, jeden z protestujących. - Tutaj widać najlepiej, jak absurdalne są efekty obecnej polityki energetycznej. Przez port w Gdańsku trafiają do Polski miliony ton węgla z całego świata. Te pieniądze powinniśmy zainwestować w krajowe źródła i dać Polakom pracę w sektorze energetyki odnawialnej - dodaje.
- Najwyższy czas, aby premier przestał udawać, że nie rozumie co się wokół niego dzieje i przyznał, że odejście od węgla jest niezbędne i nieuniknione. Rząd powinien skupić się na wyznaczeniu konkretnej daty i przygotowaniu planu sprawiedliwej transformacji - komentuje Paweł Szypulski, dyrektor programowy Greenpeace Polska.
Przypomnijmy, że aktywiści w poniedziałek (9 września) uniemożliwili rozładunek węgla poprzez rzucenie kotwicy z żaglowca Rainbow Warrior przy terminalu węglowym gdańskiego portu. Około godziny 23:00 interweniowali funkcjonariusze Straży Granicznej. - W akcji brały udział 22 osoby, w tym 18 na statku i 4 na pontonach. Zatrzymano dwoje z nich (kapitana statku narodowości hiszpańskiej i aktywistkę z Austrii). Reszta została zwolniona. Przesłuchania mają służyć ustaleniu ich roli w naruszeniu przepisów bezpieczeństwa żeglugi i ustawy o Straży Granicznej - przekazał wczoraj naszej dziennikarce Tadeusz Gruchalla, pełniący obowiązki rzecznika prasowego komendanta MOSG w Gdańsku. - Trwają czynności procesowe z udziałem zatrzymanych, a o ich losie zdecyduje prokurator - dodał Gruchalla.