- Leśnicy monitorują populację tego szkodnika praktycznie od zawsze. Ostatni duży wysyp brudnicy mniszki był około 10 lat temu. Po tym, jak zareagowaliśmy i wykonaliśmy opryski, jej liczebność utrzymywała się przez kilka lat na poziomie, z którym las potrafił poradzić sobie sam. Niestety, od kilku lat obserwujemy ciągły wzrost populacji brudnicy. W tym roku nastąpiła tzw. gradacja czyli potężna kumulacja larw. I właśnie ona zagraża części pomorskich lasów. Zdecydowaliśmy więc o wytoczeniu najcięższych, a w tej sytuacji niezbędnych, dział w walce z brudnicą mniszką. Chodzi o opryski - mówi Marcin Naderza, zastępca dyrektora Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Gdańsku.
Pierwsze samoloty z opryskami już wystartowały. Wytypowano do nich najbardziej zaatakowane przez brudnicę i strzygonię lasy w Nadleśnictwach: Kaliska, Kościerzyna, Lipusz i Lubichowo. W sumie to ponad siedem tysięcy hektarów.
- Agrozabiegi wykonywane są preparatem o nazwie Dimilin 480 S. Jest on zarejestrowany i dopuszczony do użycia oraz powszechnie stosowany od lat w Europie i Polsce. Opryskuje się nim nie tylko tereny leśne. Także, jeśli zachodzi potrzeba zwalczania innych szkodników, z powodzeniem stosują go sadownicy czy hodowcy warzyw. Co bardzo ważne, środek jest nieszkodliwy dla pszczół, motyli czy innych owadów. Także dla człowieka. Okres karencji dla runa leśnego, czyli czas, jaki musi upłynąć od oprysku do spożycia, wynosi 24 godziny - dodaje Stanisław Kwaśnik, naczelnik Wydziału Ochrony Lasu RDLP w Gdańsku.
Zakończenie tegorocznych oprysków wstępnie zaplanowano na 22 czerwca. W związku z takimi działaniami w niektórych miejscach na Pomorzu może obowiązywać czasowy zakaz wejścia do lasów. Jak informuje Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Gdańsku, czytelne informacje na ten temat umieszczane są na obrzeżach terenów objętych agrozabiegami.