Grzegorz Borys jest "szczególnie niebezpieczny". To dlatego odwołano imprezę dla dzieci
Siódmą dobę śledczy depczą po piętach podejrzanemu o zabójstwo 6-letniego syna - Grzegorzowi Borysowi. Mężczyzna jest żołnierzem Marynarki Wojennej, dlatego w jego poszukiwania włączono także Żandarmerię Wojskową. Jego koledzy z armii w rozmowie z "Faktem" mówią wprost: "Jest szczególnie niebezpieczny".
- Jest podejrzany o zabójstwo dziecka. Nie możemy wykluczyć niczego, bierzemy pod uwagę wszystkie scenariusze, także taki, że może mieć broń - podkreśla w rozmowie z "Faktem" ppłk Marcin Łazarski, zastępca komendanta oddziału Żandarmerii Wojskowej w Elblągu.
Uczestniczący w obławie policjanci, wojskowi, straż leśna używają najnowszych technologii by dorwać zabójcę chłopca. Korzystają ze śmigłowców, dronów, urządzeń termowizyjnych i noktowizyjnych.
44-letni Grzegorz Borys porusza się w bardzo trudnym terenie, ale Straż Leśna doskonale zna te okolice i wszystkie kryjówki. Policjanci są pewni, że ścigany wciąż jest w lesie koło Trójmiasta. Wiedzą, że osoba zarejestrowana przez kamerę termowizyjną zamieszczoną na śmigłowcu, to właśnie on. W lesie policja odkryła miejsce z zakopanymi beczkami z żywnością i ubraniami. To oznacza, że Grzegorz Borys przygotował się do ukrywania przed służbami. Wiele wskazuje również na to, że zaplanował zabójstwo swojego synka Olusia, któremu podciął gardło.
W Gdyni odwołano imprezę dla dzieci. Bezpieczeństwo dzieci jest najważniejsze
W czwartek, 26 czerwca po raz kolejny nadano alert RBC na terenie Trójmiasta i powiatu kartuskiego. Gdyńskie Centrum Sportu "z uwagi na sytuację panującą w mieście" odwołało planowaną imprezę. Komunikat w sprawie bezpieczeństwa wydało również Nadleśnictwo Gdańsk.
- Z uwagi na sytuację panującą w mieście jesteśmy zmuszeni odwołać imprezę "Dynia w Gdyni" skierowaną do najmłodszych gdyńskich uczniów, która była zaplanowana na niedzielny wieczór - przekazał Polskiej Agencji Prasowej zastępca dyrektora Gdyńskiego Centrum Sportu Paweł Brutel.
Dodał, że impreza miała się odbyć na terenie Adventure Parku Kolibki w Gdyni, który jest w bezpośrednim sąsiedztwie trójmiejskich lasów.
- Bezpieczeństwo naszych uczestników było, jest i będzie dla nas zawsze priorytetem - zapewnił Brutel.
Zabił syna i uciekł z miejsca zbrodni do lasu
20 października, w piątkowy poranek, mężczyzna zabił swojego synka, Olka (+6 l.). Potem zabrał ze sobą plecak i wybiegł z domu. Było kilka minut po godzinie siódmej rano. Do lasu na rogatkach Gdyni miał około 600 metrów. Na monitoringu widać, jak biegnie w stronę Źródła Marii. Policjanci i żandarmeria wojskowa dotarli do tego samego dnia, około godz. 11:00.
Kim jest Grzegorz Borys, podejrzany o zabójstwo swojego synka?
Grzegorz Borys to 44-letni zawodowy żołnierz Marynarki Wojennej. W porcie wojennym w Gdyni pracował jako kierowca. Niczym się nie wyróżniał. Cichy, spokojny, nikomu nie rzucał się w oczy. Razem z żoną i 6-letnim synkiem, Olkiem, mieszkał na parterze domu przy ul. Górniczej w Gdyni. To tam doszło do zbrodni. Ciało chłopca znalazła jego mama. Zawiadomiła policję o godzinie 10:14 wskazując, że sprawcą może być ojciec dziecka. Przyczyną śmierci 6-latka była rozległa rana cięta na szyi. Poszukiwany w domu zostawił list dla policjantów. Śledczy szybko ustalili, że od kilku lat Borys często chodził do pobliskiego lasu. Tam potrafił przeżyć w nim nawet tydzień, budując ziemianki i szałasy.