"Jest wysoki, postawny, chodzi w ciemnozielonej kurtce nie zakrywa twarzy. Do komisariatów w Gdyni zgłosiły się trzy kobiety, które twierdzą że tak wyglądający młody człowiek napadł je i skrzywdził. Policja szuka mężczyzny, sporządziła portret pamięciowy na podstawie nagrania." - to początek artykułu "Gwałciciel poluje na kobiety w Gdyni, organy ścigania są bezradne", który można znaleźć na stronie lokalnewiadomosci. Celowo nie podajemy tutaj dokładnego odnośnika do tekstu. Dlaczego? O tym poniżej.
Chcesz więcej informacji? Sięgnij do portfela!
Tekst rozpowszechniany jest na Facebooku i jest tak skonstruowany, by jak najwięcej osób dało się skusić i kliknęło w artykuł. Mocny tytuł, bulwersująca treść, a na samej stronie artykułu także wideo. Mechanizm jest prosty - krótki, sprawiający wrażenie napisanego na kolanie artykuł (próbka: "Apelujemy o uwage kobiet, zwłaszcza gdy wychodzą wieczorem z domu, znów mamy do czynienia z osobą bez skrupułów") i film z "nagrania z monitoringu", za który musimy zapłacić esemesem.
Cała informacja jest oczywiście wyssana z palca i w całym "artykule" chodzi tylko o to, by głodni informacji (a czasem po prostu sensacji) ludzie wysłali esemesa i w ten sposób nabili kieszeń pomysłodawców całej akcji.
Film "z monitoringu" kosztuje 25 złotych
Zresztą na samym dole tekstu małym druczkiem mamy następującą, "wesołą" informację: "Strona stworzona w celach humorystycznych, cały powyższy artykuł jest zmyśloną hisorią, a nagranie wideo można znaleźć w innych serwisach w formie ogólnodostępnej! - patrz regulamin na dole strony. Koszt SMS - 25zł NETTO!"
Uważajcie na takie strony - w sieci jest ich coraz więcej! Wystarczy kliknąć w taki tekst na Facebooku i automatycznie artykuł udostępni się na Waszej facebookowej "ścianie"!