Henryk i Ewelina z pozoru tworzyli szczęśliwą rodzinę. Oboje pracowali i mieli trójkę dzieci. Jednak od kilku lat mąż często znikał z domu i spędzał czas z kolegami w osiedlowym barze. Po powrocie do domu wszczynał awantury i stał się zazdrosny o żonę. Pracująca jako przedszkolanka kobieta uznała, że ich miłość wygasła i lepiej będzie, jeśli się rozstaną. Wniosła do sądu pozew rozwodowy.
ZOBACZ: 23-latka z Chojnic połamała malutkiemu synkowi rękę, bo nie chciał spać [ZDJĘCIA]
Do tragedii doszło 26 października 2018 r.. Przez pół dnia Henryk topił smutki w alkoholu. Wrócił do domu wieczorem i próbował nakłonić żonę, by zrezygnowała z rozwodu. - Kobieta nie chciała rozmawiać. Henryk G. w pewnym momencie poszedł do kuchni, wziął nóż, a następnie zadał żonie osiem ciosów – opisuje Paweł Wnuk z Prokuratury Okręgowej w Słupsku. Ranna Ewelina G. zdołała jeszcze wydostać się z mieszkania i dojść do sąsiadów, którzy wezwali pomoc. Niestety mimo akcji reanimacyjnej, kobieta zmarła. - W tym czasie Henryk G. próbował odebrać sobie życie, zadając sobie tym samym nożem kilka ran kłutych w klatkę piersiową oraz w brzuch - dodaje Paweł Wnuk.
ZOBACZ: Rozłupał czaszkę koledze z zazdrości o ukochaną. Mroczna zbrodnia na Pomorzu
Henryka G. odratowano, a po wyjściu ze szpitala trafił do aresztu. Teraz stanął przed Sądem Okręgowym Słupsku, gdzie odpowiadał za zabójstwo żony. Przyznał się do zabójstwa żony, ale zasłaniał się niepamięcią. Sąd szybko skazał go na 25 lat więzienia, o co wnosiła prokuratura. Musi też zapłacić 170 tys. zł zadośćuczynienia swoim dzieciom.