W nocy z soboty na niedzielę ratownicy Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa SAR uratowali trzech nurków z Hiszpanii, których jednostka straciła sterowność 3 mile na północ od Górek Zachodnich. Funkcjonariusze policji ustalili, że załoga motorówki nie miała uprawnień do prowadzenia tej jednostki oraz nie uzyskała zgody na nurkowanie - poinformowała policja. Podkomisarz Karina Kamińska z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku powiedziała PAP w niedzielę, że około godziny 3.30 policjanci z Komisariatu Wodnego Policji udzielali asekuracji dla Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa SAR przy holowaniu dryfującej łodzi z trzema osobami na pokładzie. Z relacji służb ratowniczych wynikało, że silnik łodzi uległ awarii.
- Policjanci wstępnie ustalili, że łódź nie była wyposażona w podstawowe elementy gwarantujące bezpieczeństwo m.in. w oświetlenie nawigacyjne, środki łączności oraz w środki ratunkowe. Ponadto Funkcjonariusze ustalili, że załoga łodzi m.in. nie miała uprawnień do prowadzenia tej jednostki oraz nie uzyskała zgody na nurkowanie. Policjanci w związku z tym zdarzeniem sporządzili dokumentację, która została już przekazana do Kapitanatu Portu Gdańsk - dodała podkomisarz Kamińska.
Hiszpanie uratowani na Bałtyku rozpłynęli się w powietrzu? "Policjanci nie drążyli sprawy"
Całemu zdarzeniu przyjrzał się portal trojmiasto.pl, który dotarł do informacji, z których wynika iż dwóch z trzech uratowanych Hiszpanów miało już opuścić Polskę. W serwisie możemy także przeczytać o tym, że łódź, którą płynęli Hiszpanie, nie była w żaden sposób oznakowana.
- Mimo braków w wyposażeniu załoga posiadała drogi sprzęt do nurkowania - w tym najprawdopodobniej skuter podwodny - czytamy na trojmiasto.pl. Z tego samego serwisu dowiadujemy się także o tym, że numery telefonów przekazane mundurowym przez uratowanych Hiszpanów są nieaktywne. Dodatkowo, jeden z nich był dziesięciocyfrowy, a powinien mieć 11 cyfr z prefiksem do innego kraju.
- Policjanci nie widzieli w tym nic podejrzanego i nie drążyli sprawy. Hiszpanie nie zostali zatrzymani w celu identyfikacji, dalszych wyjaśnień, dlaczego mieli pojazd, prawdopodobnie drona podwodnego na łódce, co tam robili. Sporządzono tylko notatkę - powiedział podczas rozmowy z portalem trojmiasto.pl Cezary Przepiórka, zastępca kapitana Portu Gdańsk. Dodał także, że okolica, w której doszło do tego zdarzenia to teren infrastruktury krytycznej (Naftoport), dla którego ogłoszono drugi stopień alarmowy. - To teren portowy, a sytuację polityczną mamy napiętą - zaznaczył Przepiórka.