Dramat rozegrał się w listopadzie 2018 roku. Piotr O. tłumaczył, że nic nie widział, bo spał. Gdy się obudził, ciało Jacka B. leżało już na dziedzińcu. W 2021 roku Sąd Okręgowy w Słupsku skazał 44-letniego Piotra O. na 10 lat więzienia. Prokuratura kierując akt oskarżenia przeciwko Piotrowi O. informowała wówczas, że tłem zabójstwa była rywalizacja o kobietę, która w chwili zdarzenia towarzyszyła Jackowi B. Wcześniej wszyscy wspólnie pili alkohol. Sąd Apelacyjny w Gdańsku uchylił wyrok. Teraz sprawa wróciła do Sądu Okręgowego w Słupsku.
"Sama nie wiedziałam, co gadałam"
Ta historia była tematem jednego z ostatnich odcinków "Interwencji". Dziennikarze Polsatu ustalili, że w zeznaniach kobiety, która przebywała w pokoju razem z mężczyznami, jest sporo wątpliwości. Zaraz po zdarzeniu pani Karolina zeznawała, że była świadkiem jak Piotr O. oraz Jacek B. popychali się w mieszkaniu. - Zrobiłam to, bo tak mnie tam męczyli, a ja jeszcze pijana, sama nie wiedziałam, co gadam. Powiedziałam, że widziałam, bo się bałam. Zaczęli krzyczeć, jeden wchodził, drugi wychodził, ja już sama nie wiedziałam... Myślałam, że jak skłamię, to mnie szybciej puszczą - mówiła reporterowi Interwencji. - Między zeznaniami, które składała przed policją, prokuraturą i sądem, są diametralne różnice w kwestii zasadniczej: jak doszło do tego zdarzenia. W jaki sposób Jacek B. wypadł przez okno – twierdzi ławniczka w sprawie Piotra O.
Nie ma odcisków palców. To było samobójstwo?
Był obrońca skazanego mężczyzny twierdzi, że Jacek B. w przeszłości podejmował próby samobójcze, ale sąd nie wziął tej wersji pod uwagę. - Nie ma odcisków palców ani na kablu, ani na telewizorze. Nie ma żadnych śladów, które mogłyby bezpośrednio łączyć Piotra O. ze śmiercią pokrzywdzonego – powiedziała "Interwencji" ławniczka.