Problemy Jarosława Bieniuka zaczęły się w kwietniu ubiegłego roku. Znana trójmiejska hostessa i modelka oskarżyła wdowca po Annie Przybylskiej o brutalny gwałt. Do zdarzenia miało dojść w nocy z 12 na 13 kwietnia w apartamencie jednego z sopockich hoteli. Oboje znali się od dawna. Gdy pomieszczenie opuścili ich wspólni znajomi, Jarosław Bieniuk miał rzucić się na kobietę, zakleić jej usta taśmą, związać, wyrywać włosy i gwałcić. Po wszystkim kobieta poszła na policję i złożyła obciążające piłkarza zeznania.
Były sportowiec sam zgłosił się na komisariat, by wyjaśnić sprawę. Po nocy spędzonej "na dołku" wyszedł na wolność za kaucją w wysokości 20 tysięcy złotych. Prokuratura, po zebraniu materiału dowodowego, zamiast o gwałt, oskarżyła go o udostępnienie dwóm osobom narkotyków. Nieoficjalnie wiadomo, że chodziło o kokainę.
ZOBACZ TAKŻE: Jarosław Bieniuk wyszedł z aresztu. Wydał poruszające oświadczenie [ZDJĘCIA]
- Zebrany w sprawie materiał dowodowy nie dał podstaw do przedstawienia zarzutu doprowadzenia pokrzywdzonej do obcowania płciowego, Mężczyzna usłyszał dwa zarzuty na podstawie art. 58 ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Chodzi o udzielenie innym osobom narkotyków - tłumaczy Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Dzisiaj przed sopockim sądem rozpoczął się proces byłego piłkarza, któremu grożą trzy lata więzienia. - Pan Jarosław Bieniuk jest niewinny. Żadnych innych komentarzy w tej sprawie nie będzie - oświadczył Dariusz Makowski, obrońca oskarżonego. Proces odbywa się za zamkniętymi drzwiami. Prowadząca sprawę sędzia Małgorzata Przybylska-Lewandowska zaczęła przesłuchiwać świadków. Jednym z nich jest Sylwia Sz. Nie przyszła ona jednak na rozprawę.