Jezioro Wielkie Oczko ogrodzone płotem
Jak podaje Gazeta Wyborcza, teren ten należy do przedsiębiorcy budowlanego z Kościerzyny. Jezioro, które jeszcze nie tak dawno było miejscem spacerów, zostało otoczone długim na kilometr ogrodzeniem. Gdański radny Andrzej Kowalczys uważa, że to zwykła dewastacja: - Postawił w niespotykanie krótkim czasie 2-kilometrowy ponad 2-metrowy płot, wybudował na linii brzegowej drogę, będzie oświetlenie i zestaw kamer. Zabrał dostęp do wody jeleniom, sarnom dzikom, lisom, wydrom, borsukom, jenotom i licznej rodzinie chronionego bobra europejskiego, która tam mieszkała od wielu lat. Pod topór poszły dęby, jałowce, brzozy, jesiony i olsy. Zniszczono żeremia i piękną edukacyjną ścieżkę wokół jeziora. Zapadł też wyrok na bardzo rzadką, szczególnym prawem chronioną - lobelię dortmanna - wylicza radny.
- Spychacze, koparki, ciężarówki zrobiły swoje, także przedsiębiorca budowlany może być dumny. Takiej dewastacji dawno nie widziałem - uważa gdański radny.
Polecany artykuł:
Prywatny właściciel ingeruje w obszar Natura 2000
Jak podała Gazeta Wyborcza, jezioro Wielkie Oczko zostało sprzedane prywatnemu właścicielowi 2 lata temu. - Po przeanalizowaniu dokumentów stwierdziliśmy, że są to prace, które nie wymagają zgłoszenia ani pozwolenia i taką informację przekazaliśmy inwestorowi - powiedział Wyborczej Marek Kroll z Wydziału Architektury i Budownictwa starostwa powiatowego w Kościerzynie. Jeszcze w tym miesiącu inwestycję dodatkowo skontroluje Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Gdańsku. Jak ustaliła Wyborcza, właściciel jeziora swoją decyzję o ogrodzeniu miał tłumaczyć, że płot ma zabezpieczać teren przed zanieczyszczeniem.