Kamil jechał pomóc koledze. Zginął w straszliwym wypadku
Do tragedii doszło w niedzielę (12 maja) w woj. warmińsko-mazurskim na drodze z Prabut do Susza. Kamil P. został poproszony przez swojego znajomego, żeby ten przyjechał do niego z liną holowniczą, żeby go holować, ponieważ jego samochód się zepsuł. Kamil P. zabrał linę z garażu, przewiesił ją przez swoje ciało i wyruszył na pomoc koledze. Niestety, nie dotarł do celu. Zaledwie dwa kilometry od swojej rodzinnej wsi Pólko, nagle jeden koniec liny zakończony hakiem zsunął się i zaczepił o szprychy tylnego koła motocykla. Napięta lina w jednej chwili zacisnęła się na ciele 26-latka, miażdżąc mu klatkę piersiową. Kamil P. udusił się i zmarł, zanim dotarła do niego pomoc.
Sprawę śmierci 26-latka wyjaśnia prokuratura z Iławy. Do tragedii nikt się nie przyczynił i był to po prostu nieszczęśliwy wypadek. Znajomi motocyklisty mówią, że znany z czarnego humoru Kamil jakby oszukał przeznaczenie. - Wstawił na swoim profili na Facebooku nagrobek ze swoim zdjęciem z podpisem, że umrze w 2035 roku. Śmiał się sam do siebie, że ma jeszcze dużo czasu i nic mu się nie stanie. Oszukał Kamil przeznaczenie i zginał w tak bezsensowny sposób, a miał tyle życia przed sobą - mówi w rozmowie z "Super Expressem" znajoma Kamila P.
Na sobotę (18 maja) zaplanowano pogrzeb Kamila P. Rodzinie i znajomym składamy najszczersze wyrazy współczucia.