Przerażające doniesienia!

Karambol na S7 pod Gdańskiem. Nieoficjalnie: zginęło czworo dzieci! Wracały z meczu Lechii Gdańsk

2024-10-22 8:28

Ta informacja spadła na wszystkich jak grom z jasnego nieba. Według nieoficjalnych doniesień, w karambolu na trasie S7 pod Gdańskiem zginęły dzieci. - Zginęła czwórka młodych kibiców gdańskiej Lechii powracających do domu z piątkowego meczu - przekazało "Stowarzyszenie Lwy Północy" w mediach społecznościowych.

Karambol na S7 pod Gdańskiem. Nieoficjalnie: zginęło czwóro dzieci

Ta tragedia wstrząsnęła całą Polską. W piątek, 18 października na S7 pod Gdańskiem doszło do karambolu. Jak informowaliśmy we wcześniejszych artykułach, dwie z czterech ofiar wypadku w Borkowie, to początkujący piłkarze. Escola Futbolu Pruszcz Gdański poinformowała na swoim profilu facebookowym, że 7- i 10-latek reprezentowali barwy klubu, w związku czym zdecydował on o odwołaniu wszystkich weekendowych meczów i zawiesił treningi do środy, 23 października.

Zobacz: Mali piłkarze ofiarami karambolu na S7. Przejmujący wpis klubu. "Tragedia, która łamie serce"

Teraz pojawiły się kolejne, szokujące informacje. Według niepotwierdzonych doniesień, w wyniku wypadku życie straciła dwójka innych dzieci. Jak podaje "Stowarzyszenie Lwy Północy" było to rodzeństwo: 12-letni Tomek oraz 9-letnia Eliza.

- Wśród ofiar wypadku na Obwodnicy Trójmiasta zginęła czwórka młodych kibiców gdańskiej Lechii powracających do domu z piątkowego meczu - 7-letni Nikodem, 10-letni Mikołaj oraz jak się dzisiaj okazało również rodzeństwo, 12-letni Tomek oraz 9-letnia Eliza. W imieniu wszystkich kibiców Lechii Gdańsk składamy najszczersze kondolencje rodzinie oraz najbliższym przyjaciołom. W tej trudniej chwili jesteśmy myślami z Wami.

Nikodem, Mikołaj, Tomek i Eliza będziemy o Was pamiętać. Do zobaczenia w sektorze niebo.

Kierowca tira nie przyznaje się do winy

37-letni Mateusz M. w niedzielę, 20 października usłyszał zarzut spowodowania katastrofy w ruchu lądowym, zagrażającej życiu i zdrowiu wielu osób oraz mieniu wielkich rozmiarów. Mężczyzna nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Prokuratura złożyła wniosek o zastosowanie środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztu. Sąd jednak nie zgodził się na takie rozwiązanie. Podejrzany pozostanie na wolności, objęto go natomiast dozorem policyjnym. W jednostce policyjnej będzie musiał stawiać się codzienne, siedem dni w tygodniu.

Sonda
Czy policji uda się ustalić przebieg tragedii?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki