37-letni kierowca ciężarówki nie był pod wpływem substancji psychoaktywnych. Kierowca prawdopodobnie nie hamował. Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Mariusz Duszyński powiedział, że pojazd, którym kierował mężczyzna, zatrzymał się dopiero po 10 sekundach. - Oznacza to, że pojazd wytracił prędkość nie na skutek hamowania, a na skutek uderzenia w samochody poprzedzające go oraz o barierę energochłonną. Dlatego czas hamowania był tak długi - mówił prokurator. Nic nie wskazuje na to, aby kierowca w czasie wypadku używał telefonu.
Ofiary śmiertelne katastrofy pochodziły z dwóch samochodów, które zostały staranowane przez tira i zapaliły się na skutek zderzenia. W jednym z aut jechało dwóch chłopców w wieku 7 i 10 lat. W przypadku dwóch pozostałych ofiar nadal trwa proces identyfikacji ich tożsamości. Rannych zostało 19 osób; 15 trafiło do szpitali.
Kierujący ciężarówką ma być w niedzielę przesłuchany. Za spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym grozi mu do 15 lat więzienia.
Karambol na S7. Zginęły 4 osoby
Do tego tragicznego karambolu na S7 doszło w piątek (18.10) po godz. 23 na S7 w kierunku Gdyni. Według wstępnych ustaleń policji, 37-letni kierujący pojazdem ciężarowym z naczepą najechał na tył poprzedzających pojazdów. W poniedziałek w gdańskim Zakładzie Medycyny Sądowej zaplanowano przeprowadzenie sekcji zwłok czterech ofiar katastrofy.
Według relacji strażaków, z którymi rozmawiał Onet, to największa drogowa katastrofa od 1994 roku. Wówczas w wypadku autobusu w Gdańsku Kokoszkach zginęły 32 osoby, a ponad 40 zostało rannych.