Do wypadku z udziałem wilka doszło pod koniec października w Małym Klinczu (woj. pomorskie). Samochód osobowy potrącił przebiegające przez jezdnię zwierzę. Kierowca wezwał policję, która zawiadomiła weterynarza Piotra Burlińskiego z Bytowa. - Policjanci chcieli ratować wilka i zadzwonili do nas. Mąż podał wilkowi leki uspokajające i przewiózł do naszej kliniki. Tu zrobiliśmy rentgen, który wykazał, że zwierze nie ma złamań. Opatrzyliśmy mu 11 ran, które zszyliśmy - mówi Anna Brulińska weterynarz z Bytowa.
Po kilku dniach Klincz zaczął odzyskiwać siły i został przewieziony do ośrodka Stowarzyszenia Wilk w Bielsku-Białej, gdzie przeszedł rehabilitację. Chociaż wilk odzyskał sprawność, bez odnalezienia jego watahy nie byłby w stanie przeżyć w lesie. Dzięki analizie DNA, które specjaliści zbierali w okolicy, w którym doszło do wypadku, udało się zlokalizować matkę Klincza i resztę jego rodziny. Dzięki nadajnikowi GPS, który przyczepiono Klinczowi wiadomo, że wilk dołączył do swojej watahy w okolicach Kościerzyny.
- Wynika z tego, że jest już z rodziną. Mamy nadzieję, że nagrają się razem na zainstalowanych tam fotopułapkach, a zebrane próby odchodów pozwolą zidentyfikować genotypy reszty krewnych. Oczywiście w najbliższych tygodniach i miesiącach planujemy dalszy intensywny monitoring losów tego wilka i jego grupy. Dziękujemy wszystkim osobom, które zaangażowały się w ratowanie i powrót Klincza na wolność - tłumaczy Izabela Całus, weterynarz ze Stowarzyszenia „Wilk”.