Poniżej prezentujemy pełną treść oświadczenia, które w środę (8 maja) zostało opublikowane na stronie internetowej Stowarzyszenia Kibiców Lechii Gdańsk. Więcej o komunikacie Polskiego Związku Piłki Nożnej pisaliśmy w artykule Zamieszanie z kibicami Lechii na PGE Narodowym. PZPN komentuje. O problemach fanów z Gdańska z wejściem na stadion przeczytasz w tekście [AKTUALIZACJA] Finał Pucharu Polski: Zamieszanie pod Stadionem Narodowym! Kibice Lechii Gdańsk mieli problemy.
Oświadczenie Lwów Północy w sprawie finału Pucharu Polski
"Nasza odpowiedź na kłamstwa PZPN-u
Pociągi specjalne miały od dawna ustalony harmonogram dotarcia pod stadion – pociąg 1 – 11:34, pociąg 2 – 12:10, pociąg 3 – 12:48, pociąg 4 – 13:23 i pociąg 5 – 14:13. Organizator od dawna wiedział, że pociągami podróżowało będzie do Warszawy około 3500 osób, natomiast cała reszta wybrała auta, czy niewielka część autokary. Co się z tym wiąże, wiadomym było, że ludzie podróżujący autami nie zjawią się pod stadionem o godzinie 10.
Wchodzenie na stadion rozpoczęło się tak na prawdę w momencie, kiedy dotarł pierwszy pociąg specjalny, czyli około godziny 12:00. Brama została rozwarta na jakieś 4m, za nią ustawiono 6 torów do weryfikacji biletów, którymi przechodziło się do około 15 stanowisk, gdzie każdy wchodzący był sprawdzany. Wszystko to na trybunę, na którą wejść miało 11 tysięcy kibiców. Wtedy też swoje kompetencje zaprezentowała firma ochroniarska i jej pracownicy służby informacyjnej sprawdzający kibiców wchodzących na stadion.
Polecany artykuł:
Trzeba na początku zaznaczyć nikt nie miał problemu, z tym że będzie sprawdzony przy wchodzeniu. Jednak forma w jakiej się to odbywało przechodziła najgorsze standardy znane nam przez wszystkie lata podróżowania za Lechią po całym kraju.
Osoba wchodząca na stadion powinna zostać sprawdzona/obszukana, a nie przeszukana. Jeśli do kogokolwiek były jakieś zastrzeżenia po bokach były przygotowane miejsca do dokonania przeszukania i wszystkie osoby wskazane przez ochronę się tam udawały bez żadnych zbędnych dyskusji czy awantur. Pracownicy ochrony zostali wyposażeni w rękawiczki dopiero po naszej interwencji, każda osoba wchodząca była nie tylko dotykana w miejsca intymne, co wręcz uderzana, podnoszona była każda część ubrania. Pracownicy ochrony na nasze uwagi odnośnie ich pracy reagowali pyskówkami. Zwracając uwagę, że przy takim tempie oraz formie sprawdzania i ilości osób wpuszczających wszyscy kibice wejdą na stadion po meczu – ochroniarze stwierdzili, że jak będą chcieli to mogą każdego sprawdzać nawet 10 minut – mówimy o rutynowym obszukaniu przy wejściu na stadion.
Na tego typu zachowania nie mogliśmy pozwolić, dlatego podjęliśmy decyzję około godziny 12:45 iż zaprzestajemy wchodzenia na stadion dopóki firma ochroniarska nie zacznie stosować się do normalnych standardów procedury wpuszczania na stadion.
Sytuacja ta trwała około 30 minut, w międzyczasie trwały rozmowy, które miały spowodować, iż służby zmienią swoje zachowanie na bardziej godne. Niestety nic takiego nie miało miejsca jednak ze względu na przybywające tłumy nie robiliśmy kolejnych przerw widząc, że nic to nie da, a nie chcieliśmy psuć tego święta naszym kibicom. Wtedy też wprowadzono cale kordony policji. Nie wiemy czemu miało to służyć, ale z pewnością nie pomogło w lepszym wpuszczaniu na stadion, tym bardziej, że od tego momentu brama wejściowa była otwarta na szerokość niecałych 2 metrów – czyli tysiące ludzi czekających na wejście musiało przejść przez dwa korytarze barierek.
Czas nieubłaganie leciał, wpuszczanie przebiegało w zwolnionym tempie, a tysiące ludzi wciąż docierały pod stadion i już wtedy było pewne, że nie zdołamy wejść na nasze sektory w komplecie przed pierwszym gwizdkiem, a będzie dobrze, jeśli połowa Biało-Zielonych znajdzie się tam nim piłkarze wybiegną na murawę. Cały czas nasz zespól SLO liczący 6 osób próbował wpływać na osoby zabezpieczające wejście, aby się zreflektowano i żeby procedura nabrała tempa. Megafonami informowaliśmy naszych kibiców, aby od razu przygotowali bilety oraz dowody, a osoby które musiały zmienić dane na bilecie pierw udały się do bramy nr 11.
Około godziny 14 przy wejściach kontroli biletów na ziemie upadła młoda dziewczyna, kibice sami momentalnie w tym tłumie podjęli się próby jej ratowania, wezwane zostały służby medyczne, wybuchła ogólna panika, ludzie gnietli się przy wejściu – całe rodziny z dziećmi. Co robi policja w tym momencie, zamyka wejście na stadion, stawia podwójne zasieki, pałuje, gazuje gniotących się w tłumie kibiców, zagazowane osoby które próbują się wydostać na wolną przestrzeń spychane są tarczami do środka tłumu. Ludzie zgromadzeni na końcu słysząc odgłosy paniki i widząc latające w górze pałki policyjne nacierają na przód.
W tym momencie kończą się żarty, każdy zdaje sobie sprawę, iż jesteśmy o krok od tragedii. Ludzie stoją po kilka godzin w słońcu, w tłumie tysięcy ludzi, wciąż napływają kolejni– a tutaj bramy zamknięte, kordony białych kasków tworzą kolejne wąskie gardła. Po wielu nawoływaniach wreszcie bramy zostały otwarte, przestój trwał niemalże godzinę, staraliśmy się, aby w pierwszej kolejności tłum przepuścił rodziców z dziećmi oraz osoby starsze. Przyśpieszyła również procedura wchodzenia na stadion – tylko, czy potrzeba było do tego, aż takiego zamieszania i wybuchu paniki? Na szczęście dziewczynie przetransportowanej przez służby medyczne nic poważnego się nie stało.
Kiedy rozległ się pierwszy gwizdek przed bramami wciąż pozostawało kilka tysięcy ludzi, robiliśmy co dało radę, aby z naszej strony chociaż przebiegało to sprawniej, bo wytyczne dla wszystkich służb tego dnia były znane. W punktach medycznych kilkudziesięciu osobom udzielono pomocy, w skutek bezmyślnej interwencji policji ucierpiały także kobiety i dzieci.
Kiedy sędzia zagwizdał przerwę przed bramami zostało już „tylko” kilkaset osób, które zdołały na niego wejść i ponieść Lechię do tryumfu.
Ilu set kibiców widząc co się dzieje zrezygnowało z wejścia nie wiemy, natomiast oszczerstwa jakie zawarł w swoim komunikacie PZPN pokazują tylko, z jak zakłamaną organizacją mamy do czynienia, dla której liczy się tylko "nieskazitelna" opinia. Pomimo tego, że od tragedii dzieliły nas milimetry nie było żadnej próby sforsowania bram stadionu, nikt nie odmawiał bycia obszukanym, chodziło o zachowanie ogólnie przyjętych standardów poszanowania kibica. Kolejną bzdurą jest jakoby kilka tysięcy kibiców nagle zjechało się pod stadion na godzinę 15!
Czyżby sektory VIP były zapełnione od godziny 11? Chociaż tam ciepłe jedzonko, pełen zestaw „napojów” tylko czeka na was, żebyście godnie reprezentowali Polską Piłkę, która was łączy!
Panie Prezesie, Panie Sawicki, Panie Brzęczek – czyżbyście w przeciągach stadionu narodowego czekali na godzinę 16 od turnieju dla dzieci, czy jednak w międzyczasie dane Wam było opuścić stadion, aby zjawić się na nim, jak człowiek 2h przed?
Wszystkie wasze oszczerstwa możemy podsumować jednym – J***Ć PZPN! Panie Boniek, obłudny kłamco, zrobiliście wiele, aby zepsuć nam to święto – mimo tego się to wam nie udało!
CAŁA LECHIA ZAWSZE RAZEM!"