Paweł P. wśród zatrzymanych w sprawie zaginięcia Iwony Wieczorek
Ta informacja zszokowała wszystkich, którzy od lat śledzą poszukiwana Iwony Wieczorek. Jak wyjaśnia RMF FM, w środę, 14 grudnia w sprawie zaginięcia 19-latki zatrzymano dwie osoby, jedną z nich jest Paweł P., który bawił się z dziewczyną feralnej noc. Tożsamość drugiej osoby na razie owiana jest tajemnicą. Co ważne, obie osoby są obecnie przewożone na przesłuchanie do Krakowa. Od 2019 roku śledztwo w tej sprawie prowadzi tzw. prokuratorskie Archiwum X.
Więcej: Zaginięcie Iwony Wieczorek. Zatrzymano dwie osoby
Kim jest Paweł P.? To on się bawił z Iwoną Wieczorek w noc zaginięcia
Pod konie października 2022 roku informowaliśmy, że policja przyjrzała się dokładnie koledze Iwony Wieczorek - Pawłowi P. Funkcjonariusze przeszukali dom Pawła P., kolegi zaginionej Iwony. To między innymi z nim dziewczyna bawiła się w klubie przed swoim zaginięciem.
Z relacji mężczyzny wynikało, że policjanci mieli sugerować zabójstwo Iwony Wieczorek oraz szukać jej zwłok. Mężczyzna rozmawiał o ostatnich wydarzeniach z dziennikarzem Onetu 3 grudnia 2022 rok.
- Raz byli u mnie w domu, który przeszukiwali przez kilka godzin. Po paru tygodniach zjawili się u moich rodziców, którym zabrali telefony i komputery. Następnie dwukrotnie byli u mojej babci w mieszkaniu w Sopocie, gdzie nocowałem po imprezie, po której zaginęła Iwona - wyjaśnił mężczyzna i dodał, że cała ta sytuacja bardzo go dotknęła. - (...) Wielokrotnie pomagałem policjantom i nie wiem, dlaczego teraz, po 12 latach, odbywają się takie działania. Nie wiem, kiedy się to skończy. Żyję teraz ze świadomością, że każdego dnia może przyjść policja i postawić mi zarzuty za coś, czego nie zrobiłem - żali się Paweł P.
Paweł P. przed zatrzymaniem mówił o nagonce na niego
Mężczyzna dodał także, że śledczy mieli wykryć nawet georadarem jakiś uskok pod betonową podłogą w piwnicy jego babci, więc uznali, że coś może tam być ukryte. - Naprawdę mógłbym kuć coś młotem w wieżowcu, żeby nikt tego nie usłyszał? - mówi w rozmowie z dziennikarzem.
- Bardzo chciałbym, żeby oni rozwiązali tę sprawę. Ciągnięcie jej przechodzi w paranoję, jak widać po moim przykładzie. Niech za przykład służy to, że śledczy przyjechali do mnie do domu z psem do narkotyków. To jakby przyjechać do złodzieja samochodów, żeby szukać u niego pornografii albo broni. Jakaś nagonka - wyjaśnia.