Przypomnijmy, do koszmarnych zdarzeń doszło w piątek, 20 października. Po godz. 10:00, w jednym z mieszkań przy ul. Górniczej w Gdyni znaleziono ciało 6-letniego Aleksandra. Makabrycznego odkrycia dokonała jego matka i zawiadomiła policję. Chłopiec miał rany cięte szyi. Natychmiast wszczęto poszukiwania 44-letniego ojca dziecka, podejrzewanego o zabójstwo. Policja opublikowała wizerunek poszukiwanego Grzegorza Borysa.
Kim jest Grzegorz Borys?
Poszukiwany mężczyzna uznawany jest za dość tajemniczą postać. Wiadomo, o nim tyle, że ma 44 lata, służy w marynarce wojennej i że od jakiegoś czasu był na zwolnieniu lekarskim. Na Facebooku ma tylko trzech znajomych i jedno zdjęcie. To właśnie to zdjęcie w czarnych okularach upubliczniła policja. Takiej obławy w Polsce jeszcze nie było. Grzegorz Borys musi być bardzo niebezpieczny, że poluje na niego aż tysiąc policjantów.
Grzegorz Borys mieszkał na spokojnym osiedlu w Gdyni. To co zrobił w piątek, 20 października nad ranem, poruszyło nie tylko mieszkańców Trójmiasta, ale całej Polski. 44-latek miał poderżnąć gardło swojemu 6-letniemu synkowi.
- Ten blok w którym on mieszkał to jest jedyny który należy do armii. To wojskowy wojsk. Mieszkania swoim żołnierzom daje wojsko - mówi "Super Expressowi" jeden z emerytowanych żołnierzy.
Emerytowani żołnierze którzy go kojarzą z wiedzenia mówią o nim, że był wysportowany. Są pewni, że uciekł do pobliskiego lasu. Mało tego są pewni, że aby zmylić policyjny pościg z psami mógł specjalnie wejść do jakiegoś stawu.
Mieszkańcy osiedla dobrze go kojarzą przez dziwne zachowanie. Często chodził z kominiarką na głowie albo chustą.
Sąsiedzi poszukiwanego mężczyzny obawiają się o swoje życie. "Skoro on zabił swojego syna to może zabić każdego" - mówią.