Powołany w śledztwie zespół biegłych nie był w stanie wydać po jednorazowym badaniu opinii w sprawie poczytalności Stefana W. - Biegli zwrócili się z wnioskiem o obserwację psychiatryczną podejrzanego - tłumaczy Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
To już trzeci zespół biegłych psychiatrów, który zajmuje się kwestią poczytalności zabójcy prezydenta Gdańska. Wcześniej dwa zespoły wydały w sprawie opinie zwierające odmienną ocenę stanu poczytalności podejrzanego w chwili popełnienia zarzuconego mu czynu. - Podjęte przez prokuratora czynności nie doprowadziły do wyjaśnienia i wyeliminowania sprzecznych wniosków. Zachodzi konieczność powołania kolejnego zespołu biegłych. Podejmowane są w tym zakresie czynności - informowała w grudniu ubiegłego roku rzeczniczka gdańskiej prokuratury.
Przed przeszło dwoma laty, 13 stycznia 2019 roku, 27-letni wówczas Stefan W. wbiegł na scenę podczas gdańskiego finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy i zaatakował nożem prezydenta Adamowicza. Na nagraniach widać, jak napastnik przebiegł przez podest i zadał samorządowcowi kilka ciosów nożem. Po zamachu mężczyzna podnosił w górę ręce w geście zwycięstwa. Zanim został zatrzymany, chodził po scenie. - Halo, halo. Nazywam się Stefan W. Siedziałem niewinnie w więzieniu. Platforma Obywatelska mnie torturowała, dlatego właśnie zginął Adamowicz - krzyczał przez mikrofon. W nocy z 13 na 14 stycznia Paweł Adamowicz przeszedł w szpitalu pięciogodzinną operację. Następnego dnia zmarł, nie odzyskując przytomności. Sekcja zwłok wykazała, że miał trzy głębokie rany: dwie brzucha i jedną w okolicy serca. Stefanowi W. postawiono zarzut zabójstwa z motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Jeśli biegli orzekną, że był poczytalny w chwili zamachu, sprawca może zostać skazany na dożywocie.