Kibice zadają sobie pytanie, kiedy zostaną wznowione rozgrywki ligowe w Polsce. W czasie epidemii kluby negocjują z piłkarzami redukcję kontraktów. W grę wchodzą miliony złotych. Części działaczy udaje się zejść z wcześniej ustalonych stawek, jednak nie wszyscy zawodnicy godzą się na obniżenie swojego wynagrodzenia. Na pewno ciężko znaleźć kompromis z kimś, kto za każdy miesiąc sezonu inkasuje dziesiątki tysięcy złotych. Straty mogą być wówczas olbrzymie. Co jednak z mniejszymi graczami w piłkarskim środowisku?
Zobacz także: Koronawirus w Sopocie. Na Monciaku dezynfekcja zamiast imprezy [ZDJĘCIA]
Szkółki i kluby osiedlowe, w których dzieci i młodzież stawiają pierwsze kroki, mają problemy zupełnie innej skali. Niestety, wiele z nich lada chwila przestanie istnieć. - Niemal od początku marca funkcjonujemy jedynie w teorii. Nie ma treningów, zajęć na basenie czy w siłowni, a tym bardziej obozów. Moja szkółka działa tylko na papierze, a o jej istnieniu przypomina strona internetowa - mówi nam właściciel szkółki piłkarskiej z Trójmiasta.
Bezobjawowy koronawirus. Co może niepokoić? - CZYTAJ WIĘCEJ W "PORADNIKU ZDROWIE"
- Utrzymujemy się z miesięcznych składek. Rodzice trenujących u nas dzieci płacą około 100-120 złotych miesięcznie. Przez epidemię straciliśmy zaliczki wpłacone za wynajem boisk. Tego już nie odrobimy. Nie mamy pieniędzy dla trenerów i opiekunów. Za marzec nie pobraliśmy składek, za kwiecień też nie pobierzemy. Wiem, że nie wszyscy tak robią, ale trzeba być uczciwym i nie można brać pieniędzy od ludzi za nic. Z resztą, wiem już, że wiele osób zrezygnuje z posyłania pociech na treningi, bo sami dostaną ostro po kieszeni przez ten kryzys. Pozostaje nam czekać, aż będzie bezpiecznie i będziemy mogli wrócić na boiska - tłumaczy mężczyzna, który wierzy, że sytuacja zacznie się poprawiać już w maju. Czy rzeczywiście tak będzie? Odpowiedź poznamy w najbliższych tygodniach.