- W autobusach i tramwajach nie tylko nie może być tłoku, ale muszą być one bezpieczne dla tych osób, które muszą dojechać do swoich zakładów pracy, do aptek, do sklepów. Tylko miejsca siedzące podzielone na dwa - mówił na wczorajszej konferencji prasowej premier Mateusz Morawiecki. W odpowiedzi na tę decyzję urzędnicy odpowiedzialni za komunikację miejską zwiększyli w godzinach szczytu liczbę niektórych połączeń, ale mieszkańcy Trójmiasta sami rezygnują z podróży komunikacją miejską. Przesiadają się do samochodów lub idą piechotą. - Zmian w rozkładach jest za dużo. Nie można być pewnym, że autobus, na który się czeka, rzeczywiście przyjedzie i czy w ogóle można będzie do niego wsiąść. Rozumiem, jaka jest sytuacja, ale obecnie nie da się normalnie pojechać autobusem do pracy, a po pracy na zakupy i wrócić do domu. Jeśli ktoś nie ma auta, niech lepiej idzie piechotą - mówi pasażer z Gdańska.
Zobacz także: Koronawirus w Trójmieście. Tak szpitale szykują się na szczyt epidemii [ZDJĘCIA]
ZKM Gdynia i ZTM Gdańsk na czas pandemii wstrzymały sprzedaż biletów u kierowców i motorniczych we wszystkich swoich pojazdach. Co więcej, na każdym przystanku automatycznie otwierane są wszystkie drzwi. Pasażerowie nie muszą używać przycisków. Codziennie odbywa się też dezynfekcja autobusów, tramwajów i trolejbusów. W pojazdach wyłączono ogrzewanie i klimatyzację, a na końcowych przystankach wnętrza są wietrzone.
Zobacz także: Koronawirus w Trójmieście. Zaraza szaleje, a robota wre [ZDJĘCIA]
Co musisz wiedzieć, jeśli obejmie cię kwarantanna? - CZYTAJ WIĘCEJ
TU KUPISZ "Super Express" w trakcie kwarantanny! - CZYTAJ WIĘCEJ
Mapa zarażeń koronawirusem w Polsce
Koronawirus z Chin. Informacje z Trójmiasta i okolic!