75. rocznica tragedii na jeziorze Gardno. W katastrofie zginęło 25 osób, w tym 21 harcerek z Łodzi
To największa katastrofa na wodach środlądowych w Polsce - we wtorek, 18 lipca, minęła 75. rocznica tragedii na jeziorze Gardno, gdzie zginęło 25 osób, z czego większość stanowiły harcerki. Członkinie 15. Łódzkiej Żeńskiej Drużyny Harcerek im. „Zośki” wybrały się w 1948 r. na północ województwa pomorskiego na obóz letni, w czasie którego miały również odbyć rejs akwenem i dopłynąć do morza. 42 osoby zajęły miejsca na dwóch łodziach, które mogły pomieścić ok. 20 osób - inni ludzi ostrzegali sternika i mechanika przed zbytnim przeciążeniem, ale pierwszy z mężczyzn zignorował ostrzeżenia. Nie zrobiła tego na szczęście opiekunka innej drużyny harcerskiej, która wycofała swoją grupę. Mimo to ok. godz. 16 zdecydowano się wyruszyć, choć do przepłynięcia było przeszło 7 km. W dodatku większa łódź, wyposażona w silnik motorowy, holowała mniejszą na łańcuchu o długości 2 m, co od początku utrudniało manewrowanie na wodzie. Krótko po rozpoczęciu rejsu większa z łodzi zaczęła przeciekać, a na domiar złego zgasł silnik, który został zamontowany dopiero tego samego dnia. Wskutek tego obie jednostki zaczęły się jeszcze bardziej kołysać kołysać, więc sternik i mechanik zaczęli przerzucać poszkodowane do mniejszej jednostki, ale ta wywróciła się z powodu przeciążenia i uderzyła rufą o dno.
Obie łodzie bez środków ratunkowych. Większość harcerek nie potrafiła pływać
Wywrotka mniejszej łodzi doprowadziła do przewrócenia większej, w wyniku czego wszystkie osoby znalazły się w wodzie. Z całej grupy harcerek pływać potrafiły prawdopodobnie tylko dwie, w tym mała Zosia, która trenowała pływanie sportowe. Dziewczynka sama ruszyła do brzegu i została wyłowiona przez miejscowych rybaków, którzy ruszyli na pomoc po usłyszeniu krzyków. Na wywróconą do góry dnem łódź motorową wdrapali się obaj mężczyźni, ale dziewczynki szamotały się w wodzie, ulegając panice - nikt nie dał im żadnych środków ratunkowych, w tym kamizelek. Tymczasem rybacy starali się wyławiać jak najszybciej wszystkie tonące, ale nie udało się ocalić życie. W wyniku katastrofy na jeziorze Gardno utopiły się cztery dorosłe kobiety (dwie opiekunki grupy oraz żona i dziewczyna mechanika i sternika) i 21 harcerek, z których najmłodsze miały 8 i 10 lat. Teresa i Elżbieta były bratanicami jednej z opiekunek, która zginęła, próbując je uratować. 17 harcerek spoczęło obok siebie na Starym Cmentarzu przy ul. Ogrodowej w Łodzi w czasie zbiorowego pogrzebu, w którym wzięło udział ok. 25 tys. żałobników i 40 księży. Pozostałe ofiary tragedii na jeziorze Gardno zostały na życzenie rodzin pochowane w czasie osobnych uroczystości.