Film o parze złodziei mógłby być zatytułowany "O jedną szynkę za daleko". 34-letnia kobieta z Lęborka wraz ze swoim 37-letnim partnerem zamiast pójść do pracy postanowili kraść. Początkowo biznes sprawiał wrażenie dochodowego. Para wynosiła z supermarketów w Lęborku, wiele różnych przedmiotów. Łupem złodziei padł m.in. sprzęt agd i rtv, artykuły spożywcze i ubrania. Parka spod ciemnej gwiazdy miała spory rozmach. Jednego dnia potrafili ukraść stację pogodową, szlifierkę i skarpetki. Trefny towar zastawiali w lombardzie albo sprzedawali przechodniom lub znajomym. Część zostawiali dla siebie, a artykuły spożywcze zjadali.
W czwartek, 18 listopada, lęborscy policjanci zatrzymali na gorącym uczynku 34-letkę i jej partnera. Do ujęcia złodziei doszło w jednym z lęborskich dyskontów, gdzie złodzieje ukradli najpierw lampkę LED, wypalarkę, zestaw bitów, a na końcu szynkę. Wtedy wypatrzyli ich ochroniarze.
- Policjanci uzyskali informację, że zatrzymane osoby najprawdopodobniej kilka godzin wcześniej okradły inny sklep z tej samej sieci dyskontów. Funkcjonariusze przeszukali samochód, jakim poruszali się zatrzymani i znaleźli w nim nową kurtkę oraz dwie pary skórzanych rękawiczek. Jak się okazało była to tylko część z rzeczy pochodzących z kradzieży, bowiem z ustaleń policjantów wynika, że sprawcy „obłowili” się również w tym samym sklepie w szlifierkę, stację pogodową i sztućce. To jednak nie wszystko, dzień wcześniej ukradli bieliznę męską i skarpety - mówi Marta Szałkowska, rzeczniczka policji w Lęborku.
Śledczy ustalili, że część skradzionych narzędzi 37-latek zastawił w lombardzie. Policjanci odzyskali je i zabezpieczyli do sprawy. Kobieta i mężczyzna usłyszą zarzuty kradzieży. Grozi im kara 5 lat pozbawienia wolności. Policyjna interwencja skutkowała również dla zatrzymanych mandatami karnymi za niestosowanie się w sklepie do obowiązku zasłaniania ust i nosa maseczką ochronną.