Na murawę Stadionu Energa każda z drużyn wychodziła z własnym planem i oczekiwaniami. Arka wciąż była w grze o grupę mistrzowską. Potrzebowała nie tylko wygranej nad lokalnym rywalem, ale również porażki Zagłębia bądź Wisły Kraków. Lechia chciała natomiast przerwać fatalną passę i wygrać pierwszy w tym roku mecz. Ogranie odwiecznego przeciwnika zza między dla każdej z ekip było dodatkowym bodźcem i gratisową korzyścią.
Miłe złego początki
Pierwsze minuty opóźnionego o kilka minut spotkania (z powodu fruwających na murawę serpentyn) potwierdziły przypuszczenia fachowców, którzy prognozowali zażartą walkę w środku pola i dość asekuracyjny początek meczu w wykonaniu obu stron. Pierwszą groźną sytuację podbramkową stworzyli goście. W 13 minucie po podaniu Szwocha groźnie uderzał Piesio, ale na posterunku był Kuciak. Jak się później okazało, na tym ofensywne popisy Arki w pierwszej połowie się skończyły.
Po sparowaniu piłki na rzut rożny przez słowackiego golkipera Lechii Arka na tyle niefortunnie rozegrała stały fragment gry, że podarowała rywalowi świetną okazję do kontry. Ta okazała się zabójcza. Z prawej strony boiska dogrywał Peszko, głową piłkę uderzył Haraslin, świetnie zainterweniował Steinbors, ale futbolówkę skutecznie dobił niekryty w polu karnym Flavio Paixao.
Zobacz radość kibiców po pierwszym golu:
Biało-zielony kwadrans
Gol strzelony przez Portugalczyka w 14 minucie spotkania rozpoczął kwadrans, o którym kibice i piłkarze Arki będą chcieli jak najszybciej zapomnieć. W 25 minucie tym razem lewą stroną przedarł się Sławczew. Jego zagranie w pole karne niezbyt skutecznie wybili defensorzy Arki. Do piłki dopadł Lipski, który błyskawicznie wystawił futbolówkę nadbiegającemu Peszce. Strzał w długi róg i było 2:0.
Zobacz bramkę na 2:0 z perspektywy trybun:
Zanim gdynianie otrząsnęli się ze straty drugiej bramki, nadeszła kolejna katastrofa. Rozgrywający fatalny mecz Bogdanow wyciął w polu karnym Haraslina. Piłkę na 11 metrze ustawił Flavio, który precyzyjnym uderzeniem pokonał łotewskiego bramkarza. Była 29 minuta, a Lechia prowadziła 3:0.
Flavio x 3
Arkowcy byli zupełnie pogubieni i z pewnością mieli już ochotę zejść do szatni. Tempa nie zwalniała natomiast Lechia. W znakomitej dyspozycji tego dnia był Paixao. W 40 minucie to właśnie jego piłka po dośrodkowaniu Lipskiego znalazła w polu karnym. Steinbors trącił jeszcze zmierzającą do bramki futbolówkę, ale nie na tyle mocno, by uchronić Arkę przed 4 golem. Nokaut stał się faktem.
Fruwające race i gra o honor
Na początku drugiej części gry znów dali o sobie znać kibice, ponownie w negatywnym sensie. Na sektorze za bramką Steinborsa zabłysły race, które chwilę potem wylądowały na murawie. Sędzia wstrzymał spotkanie na kilka minut. Lechia próbowała jeszcze prowadzić grę, ale wyraźnie przestała forsować tempo. Ambitnie grający Arkowcy ruszyli natomiast do walki przynajmniej o honorowego gola.
Udało się go strzelić dość niespodziewanie Zarandii. Gruzin minął dwóch piłkarzy Lechii, pognał prawym skrzydłem, ale dośrodkował zbyt głęboko i … piłka zatrzepotała w siatce. Ewidentnie nie popisał się Kuciak, który zupełnie nie przypilnował bliższego słupka. Drugą bramkę gdynianie strzelili już w doliczonym czasie gry. Dośrodkowanie z wolnego Szwocha na gola zamienił „szczupakiem” Esqueda. Chwilę później świetną okazję na trzecią bramkę miał Zarandia, ale jego strzał w znakomitym stylu obronił golkiper Lechii.
Zobacz nagranie z dopingu kibiców Lechii:
Lechia z przełamaniem, Arka bez grupy mistrzowskiej
Biało-zieloni odnieśli zasłużone i bardzo długo wyczekiwane zwycięstwo. Zdobyli pierwsze trzy punkty od 1 grudnia ubiegłego roku, gdy ograli u siebie Śląsk Wrocław. Natomiast ostatni raz cztery gole na własnym stadionie lechiści wbili … 28 maja ubiegłego roku Pogoni Szczecin. Co ciekawe, wówczas hattrickiem popisał się również Paixao, ale Marco. Flavio wraz ze skrzydłowymi Peszką i Haraslinem oraz rozdającymi szybkie piłki w środku pola Sławczewem i Lipskim skutecznie rozregulowali tego dnia obronę Arki.
Gdynianie mieli szansę na grupę mistrzowską, ale wszelkie nadzieje pogrzebali po pół godzinie meczu na Letnicy. Okazało się jednak, iż nawet zwycięstwo nad Lechią nie dałoby awansu, bowiem swoich spotkań nie przegrały zarówno Zagłębie, jak i Wisła Kraków. Ambitna postawa w drugiej części meczu i pierwsze gole w Ekstraklasie Zarandii i Esquedy to z pewnością największe plusy po stronie żółto-niebieskich. Okazja do rewanżu nadarzy się szybciej niż można się było tego spodziewać. W przyszły weekend w pierwszej kolejce gier grupy spadkowej Arka podejmie Lechię.
Lechia Gdańsk – Arka Gdynia 4:2 (14' F.Paixao, 25' Peszko, 29' F.Paixao (k), 40' F. Paixao – 66' Zarandia, 90+8' Esqueda)
Lechia: Kuciak – Stolarski, Wawrzyniak (63' Miloś), Vitoria, Nalepa, Łukasik, Sławczew, Peszko (67' Krasić), Haraslin (79' Nunes), Lipski, F.Paixao
Arka: Steinbors – Marciniak, Zbozień, Marcjanik, Helstrup, Bogdanow (45' Esqueda), Piesio (45' Marcus), Nalepa (84' Kun), Zarandia, Szwoch, Jankowski
Frekwencja: 22 871