Wszystko zaczęło się od wódki i piwa. Leszek Ł. i jego kuzyn Jerzy K. spotkali się przy alkoholu 7 kwietnia 2020 roku na jednym z osiedli w Słupsku. Podczas libacji doszło do kłótni. Według śledczych, poszło o pieniądze. Leszek był zły na kuzyna, bo podczas wcześniejszego spotkania dał Jerzemu 100 złotych na alkohol. Ten nie dość, że wódki nie kupił, to jeszcze nie oddał pieniędzy. Wściekły 66-latek w przypływie złości zaatakował współbiesiadnika. Leszek dźgał 60-letniego kuzyna widelcem, uderzył go pięścią w twarz i gdy ten upadł na podłogę, sięgnął po nóż i nim zadawał kolejne ciosy po całym. Sekcja zwłok wykazała, że Jerzy miał co najmniej 240 ran - 61 ran ciętych i 179 kłutych! Ofiara na skutek wewnętrznego i zewnętrznego krwotoku. Do śmierci przyczyniły się ciosy zadane w plecy. Leszek przedziurawił kuzynowi płuca.
Rozpoczęło się mozolne śledztwo. Powstały dwie sprzeczne opinie biegłych psychiatrów. Ci ze Szczecina uznali, że Leszek Ł. miał zniesioną poczytalność gdy zadawał ciosy, a biegli ze Starogardu Gdańskiego ocenili, że był poczytalny, ale działał w stanie silnego wzburzenia. Wydawało się, że mimo wszystko proces zmierza do końca i w październiku 2021 roku zapadnie wyrok. Ale sąd postanowił wznowić proces. Pojawiła się nowa okoliczność w sprawie. Leszek Ł. twierdzi, że nie pamięta zabójstwa, a dzień po libacji dzwonił do zamordowanego Jerzego K.
Sąd postanowił ustalić, w którym miejscu był telefon oskarżonego i jakie połączenia z niego wykonano. Aby to uczynić, potrzebuje opinii specjalistów z firmy telekomunikacyjnej. Sąd wyznaczył im termin dostarczenia opinii do 3 lutego. Kolejna rozprawa ma się odbyć 9 lutego. To nie jedyne perturbacje w sprawie zabójstwa Jerzego K. Sąd Okręgowy w Słupsku ma wystąpić do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku z prośbą o przedłużenie kończącego się już aresztu dla oskarżonego. Adwokat Leszka był przeciwny, zaś prokuratura bezwzględnie chce, by domniemany zabójca spędził kolejne trzy miesiące w odosobnieniu.