Jego dzieci też zginęły

Liczba ofiar karambolu na S7 pod Gdańskiem wzrosła do pięciu! 40-letni Kamil walczył o życie kilka miesięcy

2025-02-08 9:20

Nie żyje 40-letni Kamil R., który jest piątą ofiarą śmiertelną karambolu na S7 pod Gdańskiem. W wypadku, do którego doszło 18 października ub.r., zginęło czworo dzieci, w tym dwoje, których mężczyzna był ojcem: to 9-letnia Eliza i 12-letni Tomek. 40-latek walczył o życie w szpitalu przez kilka miesięcy, ale jego bliscy poinformowali w piątek, 7 lutego, o śmierci mężczyzny.

Karambol na S7 pod Gdańskim. Liczba ofiar wzrosła do pięciu

Liczba ofiar karambolu na S7 pod Gdańskiem, do którego doszło w październiku ub.r., wzrosła do pięciu. Ostatnią jest 40-letni Kamil R., którego dwoje dzieci: 9-letnia Eliza i 12-letni Tomek, zginęło na miejscu wypadku. Ich tata przebywał w szpitalu przez kilka miesięcy, ale w piątek, 7 lutego, jego bliscy poinformowali, że zmarł. Komunikat w tej sprawie ukazał się na stronie Siepomaga.pl, gdzie wcześniej prowadzona była zbiórka pieniędzy na rzecz ciężko rannego mężczyzny.

- Takie informacje łamią serce na miliony kawałków... Niestety, dziś z głębokim żalem przyjęliśmy wiadomość o odejściu Kamila – ukochanego brata, syna, taty, przyjaciela. Wierzymy, że jest już w świecie, w którym nie ma bólu i cierpienia. Rodzinie i bliskim składamy szczere kondolencje. „Ci, których kochamy nie umierają nigdy, bo miłość, to nieśmiertelność…”  - E. Dickinson - brzmi treść oświadczenia.

Jak przekazał Fakt.pl, Kamil R. doznał w czasie karambolu na S7 pod Gdańskim oparzeń sięgających ok. 30 procent powierzchni ciała, po tym jak został wyciągnięty z płonącego auta. Najpierw trafił do Szpitala im. M. Kopernika w Gdańsku, a następnie do Zachodniopomorskiego Centrum Leczenia Ciężkich Oparzeń w Gryficach.

W karambolu na S7 pod Gdańskiem zginęło czworo dzieci

Do karambolu na S7 pod Gdańskiem doszło 18 października ub.r., gdy prowadzący ciężarówkę 37-letni Mateusz M. z nieznanych przyczyn stracił panowanie nad pojazdem, taranując inne samochody. Na miejscu zginęło łącznie czworo dzieci; oprócz małych Elizy i Tomka byli to: 7-letni Nikodem i 10-letni Mikołaj, a wiele osób zostało rannych. Kierujący tirem mężczyzna usłyszał zarzut spowodowania katastrofy w ruchu lądowym, zagrażającej życiu i zdrowiu wielu osób oraz mieniu wielkich rozmiarów, do którego się nie przyznał, odmawiając składania wyjaśnień.

Dusze Elizy i Tomka razem z białymi balonami uniosły się do nieba
Super Express Google News
Autor:

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki