Makabra na drodze

Ludzie tłukli szyby gaśnicami, żeby ratować dzieci! Szokujące relacja świadka śmiertelnego karambolu na S7

2024-10-21 21:06

Nie tylko policja i prokuratura przedstawiły relacje z karambolu na S7 w Borkowie pod Gdańskiem. Świadkowie zdarzenia wspominają, co działo się chwilę przed pojawieniem się ciężarówki i tuż po tym, gdy trzeba było ratować poszkodowanych. W wypadku zginęły ostatecznie 4 osoby, a 15 innych zostało rannych. W gronie ofiar są chłopcy w wieku 7 i 10 lat.

Karambol na S7. Szokująca relacja świadków

Świadkowie karambolu na S7 w Borkowie pod Gdańskiem opowiedzieli w rozmowie z Interią, co działo się w nocy z 18 na 19 października. Z relacji jednego z nich wynika, że ciężarówka, którą prowadził podejrzany o spowodowanie katastrofy 37-latek, przejechała pasem zieleni oddzielającym dwie jezdnie trasy, po czym uderzyła w tył jego auta - w samochodzie poszkodowanego wybuchły poduszki powietrzne.

Mężczyzna kazał swojemu synowi zostać na poboczu i poszedł z kolegą ratować ranne osoby, z których część była uwięziona w swoich pojazdach. Żeby je wydostać, trzeba było tłuc szyby gaśnicami. W trakcie tych czynności jednemu z ratujących zapaliła się ręka, ale ten nie zwracał nawet na to uwagi, powtarzając tylko: "Dzieci, tam są dzieci, ratujcie dzieci".

"Ja i kolega biegaliśmy jak szaleni"

Jeden ze świadków wspomina ponadto, że kilka aut dalej stał mały samochód: peugeot albo fiat panda z małym dzieckiem w foteliku, które znajdowało się w "nienaturalnej pozycji". Zdaniem mężczyzny mogła być to jedna z ofiar zdarzenia. Obok siedział jej braciszek lub kolega, ale jego udało się uratować. Wkrótce pojawiły się służby ratownicze. Dalsza część tekstu poniżej.

Stracił żonę, ciężko ranił 6-letnią córkę

Nie dłużej niż kwadrans po wypadku pojawiło się pełno służb, karetki, helikoptery, nie było chaosu, ci ludzie wiedzieli, co mają robić. Ja i kolega biegaliśmy jak szaleni. Niesamowity strzał adrenaliny. Wreszcie przyszli policjanci, spisali nasze dane, jaki samochód itd. O godz. 2:15 w nocy powiedzieli, że możemy iść. Ja pytam gdzie mam iść, jak mieszkam w Skórczu

- mówi Interii jeden ze świadków karambolu na S7.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki