Makabryczny wypadek strażaka w Ustce. Co mówi prokuratura?
Czy w związku z wypadkiem strażaka na terenie Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 3 w Ustce doszło do przestępstwa? Bada to Prokuratura Rejonowa w Słupsku, która wszczęła w tej sprawie nie jedno, a dwa postępowania. Pierwsze dotyczyło przebiegu samego zdarzenia, które miało miejsce 31 lipca br. W jego trakcie ciężko ranny został jeden z funkcjonariuszy państwowej straży pożarnej, którego życie było nawet zagrożone. Jak informuje serwis ustka.naszemiasto.pl, mężczyzna naprawiał w jednostce motocykl, ale w czasie jazdy próbnej, prawdopodobnie nie mając założonego kasku, przewrócił się, uderzając głową w mur. Strażak miał doznać dwóch pęknięć czaszki i przeszedł ratującą życie operację, zostając ponadto wprowadzonym w stan śpiączki farmakologicznej. Postępowanie śledczych w tym zakresie zakończyło się umorzeniem, bo nie stwierdzono, by doszło do czynu zabronionego, np. udziału osób trzecich w doprowadzeniu do wypadku.
- Było ono prowadzone w kierunku art. 177 paragraf 2 (spowodowania wypadku komunikacyjnego, którego następstwem jest śmierć innej osoby albo ciężki uszczerbek na jej zdrowiu - przyp. red.). Nadal prowadzimy śledztwo - również w sprawie - dotyczące z kolei tego, czy pozostali strażacy właściwie zareagowali i czy nie doszło do jakichkolwiek nieprawidłowości - mówi Magdalena Gadoś, prokurator rejonowy w Słupsku.
Koledzy strażaka usunęli nagranie?
Jak informuje ustka.naszemiasto.pl, to z uwagi na to, że funkcjonariusze straży pożarnej w Ustce mieli wywieźć motocykl z jednostki i usunąć fragment nagrania, na którym zarejestrowano całe zdarzenie. Jak donosi portal, mężczyźni mieli też zgłosić, że doszło do "wypadku przy pracy", a wszystko prawdopodobnie wyszło na jaw dopiero po tym, gdy okazało się, że stan poszkodowanego jest poważny.
- Teraz trwa analiza dokumentacji, a biegły z zakresu informatyki próbuje odzyskać usunięty fragment nagrania. Za wcześnie jeszcze na wyciąganie wniosków, ale z akt wynika, że przepływ informacji na szczeblu kierownictwa straży pożarnej nie jest klarowny - mówiła na początku sierpnia serwisowi ustka.naszemiasto.pl Magdalena Kasperska, prokurator prowadząca śledztwo w tej sprawie.
Co z zawieszonymi funkcjonariuszami?
Tymczasem swoje postępowanie wyjaśniające dotyczące zdarzenia prowadzi również Komenda Wojewódzka Państwowej Straży Pożarnej w Gdańsku, która wkrótce po wypadku mężczyzny zawiesiła w obowiązkach część jego kolegów.
- Wszyscy funkcjonariusze zostali już przywróceni do pracy, natomiast prowadzimy przeciwko nim postępowanie dyscyplinarne. Nadal wyjaśniamy także szczegóły zdarzenia, do którego doszło na terenie jednostki w Ustce - mówi bryg. Łukasz Płusa, rzecznik KW PSP w Gdańsku.