Mama Iwony Wieczorek ma już dość. Mówi, kto stoi za atakami. "Konsekwencje będą wyciągane"

Ataki na mamę Iwony Wieczorek. Kobieta zapowiada wyciągnięcie konsekwencji

- Jestem oskarżana o udział w zaginięciu córki lub krycie sprawcy - mówi w rozmowie z "Faktem" mama Iwony Wieczorek, dodając, że na tym nie kończą się ataki na nią i innych członków jej rodziny. Cały proceder nasilił się 2-3 lata temu, bo mimo że wcześniej kwestia zaginięcia jej córki była ciągle obecna w przestrzeni publicznej, to nikt nie podejrzewał kobiety o żadne niestworzone rzeczy ani jej nie obrażał. Teraz sprawy zaszły jednak zdecydowanie za daleko, zwłaszcza że grupa hejterów znacznie się powiększyła i nie daje o sobie zapomnieć nawet w komentarzach na profilu facebookowym mamy Wieczorek - kobieta zamieszcza tam m.in. zdjęcia fryzur swoich klientek, jako że pracuje jako fryzjerka. - Jestem rozliczana z każdego ruchu, gestu, uśmiechu czy braku łez. Nie mam prawa pojechać na urlop czy grilla do rodziny, nie mogę założyć kolorowej sukienki. Według niektórych nie mam prawa w ogóle żyć, a jeśli już to powinnam chodzić w worku pokutnym, a ja mam dla kogo żyć, bo mam jeszcze jedną córkę, męża, rodzeństwo i rodziców - mówi "Faktowi".

Kobieta podupadła na zdrowiu. W ściganiu hejterów pomogą prawnicy

Jak dodaje, ataki na nią są też źródłem jej problemów psychicznych, a w konsekwencji - fizycznych. Wśród nienawistnych wpisów i głosów pojawiają się również takie, które szerzą fałszywe informacje na jej temat i opisują sytuacje, które nawet nigdy nie miały miejsca. Mama Iwony Wieczorek zapowiada, że te osoby odpowiedzą za swoje działania.

- Jestem oskarżana o udział w zaginięciu córki lub krycie sprawcy. To, że ktoś pisze z fałszywego konta, nie sprawia, że nie dowiem się, kim jest. Udało się ustalić już personalia kilku takich osób i konsekwencje będą wyciągane w swoim czasie. Nie jestem w stanie śledzić wszystkich wpisów w przestrzeni publicznej, ale pomaga mi gros dobrych ludzi, którzy bronią mnie i mojej rodziny, podsyłają mi te treści, za co im bardzo dziękuję. Na razie wszystko zbieram i przekazuję prawnikom - ostrzega kobieta w rozmowie z "Faktem".