Sprawa budzi tym większe emocje, że przecież Wartownia nr 4 jest jedynym w całości ocalałym elementem obronnym na Westerplatte. Dzisiaj jednak, za sprawą samowolki remontujących, w niczym nie przypomina oryginalnej Wartowni. Co więcej, obiekt różni się też od projektu renowacji, w którym na próżno szukać wściekle pomarańczowego koloru.
Za wykonanie odpowiada Spółka AJM z Gdańska, która za prace konserwatorskie zgarnęła 455 tys. zł. Firma nie komentuje nowej kolorystyki, chociaż w zatwierdzonej dokumentacji nie ma śladu pomarańczowego koloru i trudno dociec, czym kierowali się pracownicy spółki przy doborze właśnie tej barwy.
Wartownia nr 4 jako obiekt zabytkowy podlega pod kuratelę konserwatora zabytków. Ale, jak donosi portal Defence24 - miejski i wojewódzki konserwator zabytków umywają ręce od sprawy i nie przyznają się do zaakceptowania obecnej kolorystyki.