Aktualizacja: 25 sierpnia, godzina 18: Martwy wieloryb został wyciągnięty z wody. Trafił do Stacji Morskiej w Helu
- Czekamy na większy dźwig, mniejszy nie dał po prostu rady - w rozmowie z nami mówi profesor Krzysztof Skóra, kierownik Stacji Morskiej w Helu, instytucji, do której trafić ma znaleziony kilka dni temu w okolicach plaży w Stegnie wieloryb. - To prawdziwy kolos, wstępnie obliczyliśmy, że może mieć około 18 metrów długości i waży kilkanaście ton - dodaje ekspert.
20 osób będzie kroić wieloryba
W ciele walenia nagromadziła się spora ilość gazów. - Nic wyjątkowego się nie dzieje. To normalny proces - przekonują naukowcy.
- Kolejność jest taka: wyciągamy go z wody, odgazowujemy i dopiero wtedy przewozimy do Stacji Morskiej. Tam już czeka na niego 20 osób. Są wyposażeni w noże i jak wieloryb dotrze na miejsce od razu zaczynają go kroić. W ten sposób rozpoczniemy badanie - tłumaczy profesor Skóra.
Z ciała wieloryba zostaną pobrane próbki, naukowcy będą próbowali odpowiedzieć na pytanie: Co było przyczyną śmierci ważącego kilkanaście ton kolosa?
Czy znajdą się pieniądze na zachowanie szkieletu?
Resztki wieloryba trafią do utylizacji, ale naukowcy chcieliby zachować jego szkielet. - Zobaczymy, czy znajdą się na to pieniądze. Mamy nadzieję, że tak, bo znalezisko jest wyjątkowe - uważa profesor Skóra.
A cała akcja już teraz kosztuje. Sam transport kolosa z okolic Stegny do Helu pochłonął niemało pieniędzy. Do tego dochodzi jeszcze akcja wyciągania wieloryba, a później koszt samych badań. - Nasza Stacja nie ma żadnych dodatkowych środków, które możemy wykorzystać w takich nadzwyczajnych sytuacjach. Póki co korzystamy z pieniędzy, które są zarezrowane na bieżące potrzeby Stacji. By kontynuować badania będziemy musieli jednak starać się o dodatkowe finansowanie - mówi profesor Skóra.
Około godziny 14 akcja wyciągania wieloryba ma zostać wznowiona. Zostanie tutaj użyty 100-tonowy dźwig.