Sarenka była uwięziona w bagnie w jednym ze słupskich parków. Musiała spędzić tam kilkanaście godzin, aż w końcu jej błagalne jęki o pomoc usłyszał przypadkowy spacerowicz, który zawiadomił myśliwych.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express - KLIKNIJ TUTAJ!
- Sarnie tylko łeb wystawał, a tułów schodził coraz niżej. Baliśmy się, że zwierzę się utopi. Oceniliśmy, że da się spokojnie wejść do tego stawku, aby zwierzę wyciągnąć. Sarna była tak zziębnięta i wycieńczona, że nie miotała się nawet za bardzo. Widać było, że liczyła na naszą pomoc - mówi Michał Pobiedziński, łowczy okręgowy z Słupska. Wspólnie z Dariuszem Cabanem wyciągnął on sarnę na brzeg.
- Ogrzaliśmy ją kocem. Jak zobaczyliśmy, że nawiązuje z nami kontakt i rokuje, zawieźliśmy do weterynarza. Powoli dochodzi do siebie - tłumaczy łowczy.