Dla większości aut to był pierwszy i ostatni wyścig. Na trasie Wrak Race klapy od bagażników i zerwane błotniki latały w powietrzu. Chłodnice wybuchały, a silniki gotowały się do czerwoności, po czym wydawały ostatni ryk. Jeśli samochód na własnych kołach dojechał do końca trasy, to już był wielki sukces. Ale chodziło przede wszystkim o pokonanie jak największej ilości okrążeń w ciągu 12 minut... co oczywiście nie było takie proste, biorąc pod uwagę fakt, że każde auto rajdowe miało co najmniej 15 lat oraz bogatą przeszłość, zapisaną w licznych wgnieceniach i rdzy. Zobaczcie jak wyglądał ten wyścig:
Nie zabijały prędkością, ale wyglądem
Oryginalny silnik, sprawny układ hamulcowy i kierowniczy, pasy bezpieczeństwa oraz – na wszelki wypadek – gaśnica i kask na głowie kierowcy. To wszystko musiało wystarczyć, by przejechać trasę. A nie należała ona do prostych – liczne podjazdy, ostre zakręty i mnóstwo błota skutecznie komplikowały jazdę. Drużyny, które nie wierzyły w moc silnika i odporność karoserii własnego auta, stawiały na... szokujący design. Na trasie pojawiały się więc dziwne stwory, a wśród nich Kojot wymachujący „ogonem” zrobionym z wycieraczki, Biedronka cała w kropki czy Ptak "opierzony" pianką izolacyjną. Był też Fast Pack - samochód dostawczy owinięty folią, a także futurystyczna Taksówka ze skrzydłami. Jeśli komuś nie powiodło się na trasie, zawsze mógł liczyć na nagrodę za najciekawsze przebranie lub laur dla największego pechowca.

i
Ambulans nie dojechał
Na starcie Wrak Race po raz pierwszy pojawiła się także ekipa Radia Eska. Niepozorne z wyglądu VOLVO, które trafiło w ręce radiowców okazało się prawdziwą bestią - może nie z napędem na cztery koła, ale na pewno z mocnymi blachami i wysokim zawieszeniem. Po małym tuningu, czerwony gruchot z numerem 35 zamienił się w Ambulans z Leśnej Góry, ozdobiony tysiącem… odświeżaczy powietrza z logiem Eski.
Już w trzeciej minucie wyścigu radiowe auto, które startowało ostatnie w swojej grupie, prześcignęło kilku rywali. Niestety, na drodze do zwycięstwa stanęły... opony rozłożone na torze. I tak Ambulans nie ukończył wyścigu… ale przynajmniej spektakularnie dokonał żywota i teraz zasłużenie wyląduje na złomowisku.