Matka i 7-latek nie żyją. Policja potwierdziła najczarniejszy scenariusz po tragedii na Bałtyku
- Informacje o śmierci matki i dziecka otrzymaliśmy od służb szwedzkich. W pierwszej kolejności musieliśmy poinformować rodzinę - powiedział dziennikarzom "Super Expressu" Mariusz Ciarka z KGP.
Przypomnijmy - w czwartek, 29 czerwca matka wyskoczyła z promu Stena Spirit, aby ratować 7-letniego syn. Dramatyczne sceny rozegrały się po godzinie 16:00. Prom płynął z Gdyni do Karlskrony i znajdował się na środku Bałtyku. Gdy chłopiec znalazł się za burtą, kobieta bez wahania rzuciła się do wody, bo w pierwszej kolejności chciała pomóc synkowi. - Zostali odnalezieni i zabrani helikopterem do szpitala - poinformowało szwedzkie Centrum Ratownictwa Morskiego i Lotniczego. Szwedzcy dziennikarze ustalili, że służby znalazły kobietę po 59 minutach, a kilka minut później dotarły do chłopca... Na miejscu trwała dramatyczna akcja ratunkowa. Centrum Ratownictwa Morskiego wysłało na miejsce swoje jednostki oraz helikoptery ratownicze. Akcję wspomagały służby z Danii oraz Polski oraz znajdujące się w pobliżu okręty NATO, które przerwały wykonywane ćwiczenia.
- Matka i dziecko byli nieprzytomni, kiedy zajmowano się nimi na pokładzie helikoptera. Ratownicy rozpoczęli resuscytację krążeniowo-oddechową - ustalił szwedzki serwis gp.se.
Zobacz: Dziecko wypada za burtę, matka skacze za nim na pełnym morzu
Wszyscy mieli nadzieję, że 36-latka i jej synek przeżyją ten potworny wypadek. Niestety tak się nie stało. Rodzinie i bliskim składamy najszczersze wyrazy współczucia.