"Jakiś czas temu postanowiłam przeprowadzić się z Warszawy nad morze. Na szczęście udało mi się znaleźć mieszkanie, gdzie właścicielom nie przeszkadzają zwierzęta. Nie od dziś zajmuje się psami, postanowiłam więc przygarnąć Garego do siebie i zapewnić mu jak najlepszy dom tymczasowy" - opowiada z uśmiechem pani Kasia. Tak więc Gary zamieszkał u pani Katarzyny tymczasowo. Pewnego dnia czarnego kundelka postanowił zaadoptować na stałe starszy pan z Tczewa.
"Bardzo ucieszyłam się na myśl, że Gary trafi do starszego pana, który jest aktywny. W myślach już widziałam jak dwaj seniorzy idą razem na ryby czy jadą na działkę. Wiedziałam, że spędzi wspaniały czas z panem Zygmuntem. No ale jednak Gary miał inne plany" - wspomina pani Kasia nie mogąc powstrzymać śmiechu. Gary nie zagościł zbyt długo w Tczewie z panem Zygmuntem. Już następnego dnia po adopcji psiak wyrwał się z obroży i uciekł. Zaczęły się poszukiwania Garego. Początkowo kundelka szukano w Tczewie i w okolicach. Później ktoś widział psa w okolicach Banina.
W akcję poszukiwawczą również zaangażowała się córka właścicielki mieszkania, od której pani Kasia wynajmuje mieszkanie. Dziewczynka wraz z przyjaciółkami poszła szukać Garego do pobliskiego lasu. To właśnie ona znalazła psa zmarzniętego i osłabionego w lesie. Szybko pobiegła po pomoc. Nikt nie spodziewał się Garego w lesie w Gdyni, nieopodal mieszkania w którym mieszka pani Katarzyna. Po kilku dniach tułaczki na mrozie pies został odnaleziony.
"Do tej pory nie mam pojęcia jak Gary to zrobił! Z Tczewa do Gdyni jest aż 30 kilometrów. Ponadto trasę tą widział tylko raz i to z auta. Nie mogę uwierzyć w to. Cieszę się że nic się nie stało i oprócz osłabienia wrócił cały i zdrowy do domu." - mówi szczęśliwa i wciąż pełna wielkich emocji pani Kasia.
Gary wrócił tam gdzie po raz pierwszy doznał miłości i akceptacji. Ten niezwykły wyczyn psiego seniora pokazuje, że nie tylko młode pieski mogą szczerze pokochać. Pani Kasia dodaje, że warto zaadoptować starszego psa, któremu możemy zapewnić te ostatnie psie lata w spokoju i podarować mu trochę naszego dobra i miłości. To nic nie kosztuje a może pozwolić, był zwierzak był szczęśliwy.