Karambol na S7 pod Gdańskiem. Nowe ustalenia prokuratury
O 180 stopni zmieniła się sytuacja Mateusza M. po konferencji prokuratury w piątek, 25 października - według ustaleń śledczych domniemany sprawca wypadku na S7 znacząco przekroczył dozwoloną prędkość, informuje PAP. Jak przekazano kilka dni temu, w momencie zdarzenia 37-latek jechał 89 km/h, ale okazało się, że w miejscu wypadku w Borkowie było ograniczenie do 50 km/h, a nie jak wcześniej podała prokuratura, do 80 km/h.
To może zmienić dalszy losy mężczyzny, również w kontekście pozostania na wolności. W czasie tej sam konferencji Mariusz Duszyński, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, poinformował o złożeniu zażalenia na decyzję sądu o braku zastosowania wobec Mateusza M. tymczasowego aresztu. Zgodnie z decyzją sądu podejrzany o spowodowanie katastrofy na S7 pozostał na wolności i został objęty tylko dozorem policyjnym. Z tą decyzją zgadzał się prof. dr hab. Jan Widacki, obrońca 37-latka, który zapewniał, że to nierealne, by jego klient utrudniał postępowania karne lub, co gorsza, mógł w tym czasie opuścić Polskę.
Nowe ustalenia prokuratury ws. karambolu na S7 mogę jednak wpłynąć na decyzję sądu, który będzie teraz rozpatrywać zażalenie prokuratury. Zgodnie z nimi mężczyzna przekroczył prędkość o 39 km/h. Jak dodał prokurator Duszyński, śledczy wydali też postanowienie o zatrzymaniu prawa jazdy podejrzanego. Dalsza część tekstu poniżej.
Nie oznacza to, że prawo jazdy nie zostało zatrzymane wcześniej. Ono zostało zatrzymane w dniu katastrofy elektronicznie, teraz prokurator wydał stosowne postanowienie w tym zakresie
- wyjaśnił Duszyński, którego cytuje PAP.