Co do zasady, to gość restauracji decyduje o tym, czy zostawi kelnerowi napiwek, czy też nie. Zdarzają się jednak coraz częściej sytuacje, gdy restauracja sama nalicza do rachunku klienta opłatę za serwis. Zasada ta obowiązuje w większości krajów europejskich, np. we Francji, Hiszpanii i całej Skandynawii. Włochy wyróżniają się na tym polu, ponieważ na rachunku często pojawia się tak zwane "coperto", czyli dopłata za np. położony obrus lub sztućce.
Sopoccy kelnerzy poszli jednak o krok dalej i, wykorzystując nieuwagę zagranicznych turystów, zaczęli dopisywać do rachunku tzw. "usługę gastronomiczną". Oznacza to, że poza pozostawianym na stole napiwkiem wzbogacają się na jednym rachunku o średnio 10-15 złotych.
Zobacz także: Sopot wypowiada wojnę golasom na deptakach! Spacer w slipkach może słono kosztować
- W naszej restauracji nikt nie praktykuje czegoś takiego. Jest to przede wszystkim nieuczciwe wobec klientów. Szczególnie tyczy się to osób z zagranicy, którzy np. nie rozumieją, co jest napisane na paragonie i tym samym płacą za coś, za co nie powinni - tłumaczy kelnerka.
Tymczasem asp. Lucyna Rekowska, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Sopocie, podkreśla, że służby pomogą każdemu, kto zostanie w taki sposób oszukany, jednak w pierwszej kolejności najlepiej skontaktować się z menadżerem bądź właścicielem lokalu.
- Jeśli gdzieś na miejscu nie zgadzamy się z wystawionym paragonem, najlepiej od razu poprosić o rozmowę z szefem bądź menadżerem restauracji. Jeżeli jednak doszło do oszustwa, a my zdamy sobie z tego sprawę dużo później, warto przyjść na policję. Funkcjonariusze zrobią wszystko, by wyjaśnić daną sprawę. Należy też pamiętać, że za każde przestępstwo dotyczące oszustwa, sprawcy może grozić nawet do ośmiu lat pozbawienia wolności - tłumaczy Rekowska. Posłuchaj:
Dodatkową opłatę za "usługę gastronomiczną" bądź sugerowany napiwek można pobierać wyłącznie pod warunkiem, że wysokość tej opłaty lub sposób jej naliczania jest uwidoczniony w cenniku bądź menu.