– Słyszę krzyk. Myślałem, że jakaś szafa spadła. Tymczasem wbiegam do sali, gdzie z fantomami pracują studenci. Okazało się, że młodzi lekarze zwyczajnie się przestraszyli, bowiem podczas badania doszło do powikłań u ich wirtualnego pacjenta – opowiada nam prof. Marcin Fijałkowski z I Katedry i Kliniki Kardiologii GUMedu. – Praca tutaj nie różni się od tego, co na co dzień dzieje się w szpitalu – dodaje koordynator nowego centrum.
Nie ulega wątpliwości, że ten supernowoczesny ośrodek stwarza zupełnie nowe możliwości w kształceniu medycznym. To tu studenci będą mogli doskonalić swoje umiejętności praktyczne w oparciu o wysokiej wierności symulatory, dzięki czemu będą lepiej przygotowani do rzeczywistego kontaktu z prawdziwym pacjentem.
– To rewolucja w kształceniu kardiologów. Operator będzie mógł przećwiczyć zabieg, zanim wykona go bezpośrednio u swojego pacjenta – tłumaczy prof. Marcin Gruchała, rektor Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego. – Z symulatorów mogą korzystać nie tylko młodzi lekarze, lecz także wszyscy ci, którzy chcą doskonalić swoje umiejętności, iść z duchem czasu – dodaje.
Prof. Fijałkowski nowoczesne centrum porównał do symulatorów, z których korzystają piloci, zanim naprawdę wylecą w przestworza. – Oczywiście, fantom nigdy nie zastąpi prawdziwego pacjenta. Tu jednak jesteśmy się w stanie przejść przez sytuacje, których następnie będzie od nas wymagała praca na oddziale. Możemy zaobserwować pewne powikłania, a także zmierzyć się ze śmiercią naszego wirtualnego pacjenta. To uczy pokory – tłumaczy profesor.
Centrum Symulacji Sercowo-Naczyniowej to nie tylko prawdziwa szkoła życia dla lekarzy. To także gwarancja dla pacjentów, że osoba, która stanie przy ich łóżku, posiada wystarczające doświadczenie. – Jest to dużo bezpieczniejsze dla pacjenta, którego zdrowie w naszej pracy jest priorytetem – konkluduje prof. Marcin Fijałkowski.