Policjanci z Archiwum X wielokrotnie udowadniali, że nie poddają się w sprawach, które przed laty utknęły w martwym punkcie. W tym przypadku chodziło o zaginięcie Angeliki Jakubowskiej. Mieszkanka województwa pomorskiego w 1996 roku wzięła ślub z Danielem M. Piękny sen trwał krótko i zmienił się w rodzinny dramat. Jak podaje portal wiadomosci.gazeta.pl - pierwszego dnia sierpnia 1998 roku, kobieta miała alarmować swoich niesłyszących sąsiadów, że mąż na nią krzyczy. Pokazywała to na migi. Co wydarzyło się później? Od ustaleń śledczych włosy stają dęba.
Ciało Angeliki znaleźli po 19 latach. Daniel M. przedstawił swoją wersje
Daniel M. opowiadał wszystkim, że 2 października 1998 roku, 21-letnia wówczas Angelika przygotowała dla niego ciepły obiad, po czym wyjechała do teściów do Piły. Mężczyzna twierdził, że do podobnych zdarzeń dochodziło w przeszłości.
Co było dalej? Lokalny serwis czluchow.naszemiasto.pl ustalił, że Daniel M. zgłosił zaginięcie żony dopiero 18 października i - jak zeznał na komendzie - zrobił to ze względu na presję ze strony rodziny Angeliki. Mężczyzna twierdził, że tak naprawdę na innej komendzie był już rzekomo 4 października. Tam policjanci mieli zasugerować, aby sprawdził, czy z domu nic nie zginęło.
Daniel M. sugerował, że to on jest ofiarą. Po powrocie do domu miał odkryć, że zniknęły dokumenty żony, biżuteria i oszczędności pary. Twierdził, że żona go porzuciła i uciekła do Niemiec. Dlaczego? Tego już wytłumaczyć nie potrafił. - 19 października 1998 roku, mężczyzna wystąpił do sądu z pozwem o rozwód i jednocześnie z wnioskiem o zasądzenie alimentów od Angeliki na rzecz małoletniej córki - podaje portal gazeta.pl. Przez lata Daniel M. opowiadał wszystkim, kto chciał go słuchać, że został skrzywdzony i porzucony. Nazywał się samotnym ojcem. Po sześciu latach oddał córkę Magdalenę pod opiekę swoich rodziców. On sam wrócił do romansowania z kobietami. Nie stronił od imprez. W końcu ożenił się po raz drugi i przyjął nazwisko nowej żony.
Policjanci z Archiwum X odkryli ciało Angeliki. Horror na Pomorzu
W 2016 roku podczas sprawy spadkowej, Angelika Jakubowska została uznana za zmarłą. Jej brat nie mógł się pogodzić z wersją Daniela M. i zwrócił się o pomoc do specjalistów z Archiwum X KWP w Gdańsku. Szybko wykluczono wyjazd kobiety za granicę. Funkcjonariusze udali się do domu Angeliki i Daniela M., gdzie odkryli straszną prawdę.
- Po 19 latach, przy wykorzystaniu georadoru, policjanci przeszukali cały dom, a w piwnicy natrafili na ciało kobiety zapakowane w torbę podróżną. Badania DNA, które udało się przeprowadzić dzięki materiałowi porównawczemu pobranemu od córki zaginionej wykazały, że znalezione zwłoki należą właśnie do Angeliki - czytamy w serwisie gazeta.pl.
Policjanci znaleźli również kabel o długości 1,7 metra. Od początku podejrzewano, że sprawca użył go do uduszenia kobiety. Prokuratorzy mieli przekonanie, że to Daniel M. jest winnym zabójstwa. - Miejsce ukrycia zwłok następnie wylał posadzką, a podłogę w całej piwnicy wyłożył cegłami. Daniel M. po zabójstwie informował znajomych, że Angelika go porzuciła i wyjechała do Piły do rodziny, a potem do Niemiec oraz, że następnie zaginęła - podała w komunikacie Prokuratura Rejonowa w Słupsku.
Głośny proces poszlakowy. Daniel M. skazany
Daniel M. od początku procesu nie przyznawał się do zabójstwa żony. Odmówił składania wyjaśnień, nie chciał poddać się badaniu wariografem. Przedstawione przez niego wersje wydarzeń różniły się od siebie. Dla przykładu - miał twierdzić, że spotkał Angelikę w Niemczech, innym razem, że dostał od niej pocztówkę.
W wersję mężczyzny nie wierzyli bliscy Angeliki. Zaznaczali, że kobieta nie mogła prowadzić rozrywkowego trybu życia (co sugerował oskarżony). Brat ofiary, Dariusz Flitta powiedział podczas rozprawy, że nie wierzy w porzucenie córki przez Angelikę, nawet gdyby siostra chciała opuścić męża. Daniel M. został przebadany przez biegłych psychiatrów. Eksperci stwierdzili, że ma zaburzenia osobowości. W 2019 roku mężczyzna usłyszał surowy, choć zdaniem prokuratury zbyt łagodny wyrok.
- Sąd Okręgowy w Słupsku nieprawomocnie skazał 44-letniego Daniela M. w procesie poszlakowym za zabójstwo żony i wyłudzenie 14 805 złotych alimentów na dziecko. Sąd wymierzył wówczas karę 15 lat więzienia i zobowiązał mężczyznę do zapłacenia 100 tys. zł nawiązki na rzecz córki i 50 tys. złotych na rzecz brata Angeliki - czytamy na stronie gazeta.pl.
We wrześniu 2020 roku Sąd Apelacyjny w Gdańsku podwyższył mężczyźnie karę za zabójstwo Angeliki z 15 do 25 lat więzienia. W poczet kary włączono okres tymczasowego aresztowania, który przypadł od 24 kwietnia 2017 roku do 30 września 2020 roku. - Oskarżony miał jakby dwie twarze - znajomym prezentował się jako miły człowiek, a wobec swojej żony był swoistym tyranem - wskazał w uzasadnieniu sędzia Sławomir Steinborn, cytowany przez polsatnews.pl.
W województwie pomorskim wciąż wiele mówi się o wstrząsającej sprawie Angeliki J. i jej męża, który miał wmawiać córce, że mama ich porzuciła. Wyrok 25 lat więzienia sprawia, że mężczyzna być może wróci jeszcze do społeczeństwa.