Rozpacz ściska serce

Pogrzeb Małgosi i jej córeczki, Amelki. Wyjątkowy znak przy urnach. Wszyscy żałobnicy zamarli

2024-05-29 13:34

Ta tragedia wstrząsnęła całą Polską. Radosław przeżył dramatyczny pożar pod Tczewem, jednak w płomieniach stracił swoją rodzinę: piękną żonę, Małgorzatę (+34 l.) oraz córeczkę, Amelkę (+6 l.). W środę, 29 maja odbył się ich pogrzeb. Kościół Świętego Maksymiliana Kolbego w Tczewie był po brzegi wypełniony pogrążonym w żałobie bliskimi... Jedna rzecz zwróciła uwagę wszystkich zgromadzonych.

Pogrzeb ofiar pożaru w Tczewskich Łąkach. W kościele był także Radosław

W środę, 29 maja o godzinie 12:30 rozpoczął się pogrzeb ofiar pożaru w Tczewskich Łąkach. Małgorzatę (+34 l.) i jej córkę, Amelkę (+6 l.) żegnały tłumy. Na ceremonii był obecny także mąż i ojciec, jedyna osoba, która przeżyła ten koszmar. Radosław nie był w stanie kryć łez rozpaczy, gdy zobaczył urny z prochami swoich bliskich.

- Zawsze mówię, zaufaj Jezusowi, bo on przyszedł, by zbawić człowieka. Zastanawiam się, czy jestem w stanie sam do siebie to powiedzieć. W takich sytuacjach jak te, jest to niezwykle trudne. Teraz, gdy żegnamy te osoby, matkę i córkę, trwajmy w tej wierzę. Mamy siebie wspierać. Wspieraliśmy ojca, męża w tej tragedii. To niezwykle ważne - mówił podczas kazania ksiądz.

Podczas mszy wydarzyło się coś, co zauważył każdy obecny w kościele. Nagle zgasły 3 z 4 świec, które stały przy urnach Amelki i Małgorzaty. Ten fakty nie umknął uwadze pogrążonych w smutku bliskich. To było jak znak...

- Nigdy, w całej swojej posłudze, nie chowałem matki i córki. Tak młodych osób jednocześnie. To ogromna tragedia - mówił do wiernych proboszcz Krzysztof Stoltmann. Ksiądz zaznaczył także, że wszystkie pieniądze, przekazane przez wiernych na tacę, zostaną przekazane Radosławowi.

Przypomnijmy - w pożarze budynku mieszkalnego i warsztatu, który wybuchł w środę, 22 maja w Tczewskich Łąkach na Pomorzu, zginęła 34-letnia matka i jej 6-letnia córka. Do szpitala trafił poparzony ojciec rodziny.

Prawdopodobnie zwarcie elektryczne przerodziło się w gwałtowny pożar. Właściciel warsztatu, 45-letni Radosław H. mieszkał wraz z żoną i córeczką na poddaszu. Kiedy dźwięki pękających, prawdopodobnie baków z paliwem, obudziły domowników, droga ucieczki schodami była już odcięta. Płomienie szalały.

Radosław, jak mówią mieszkańcy, wydostał się na zewnątrz oknem dachowym. Zawołał do żony, by najpierw podała mu Amelkę. I w tym momencie z mieszkania buchnęła wielka kula ognia. Uderzyła w mężczyznę i pochłonęła dwójkę znajdujących się w środku osób...

W internecie otwarto także zbiórkę pieniędzy na rzecz Radka. Szczegóły TUTAJ.

Tragicznie zmarły w pożarze domu, matka z córką spoczęły w grobie

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki