Posłuchaj wywiadu z bohaterem niniejszego artykułu, Jackiem Gulczewskim! Rozmowę przeprowadziła Ola Szocik, reporterka Radia ESKA:
Wyobraźcie sobie miasto, w którym w wielkim pośpiechu ewakuowano dziesiątki tysięcy ludzi. Wyobraźcie sobie te wszystkie puste ulice i podwórka, niezamieszkane mieszkania, pozostawione samochody. Wyobraźcie sobie, przedszkola, w których nie bawią się dzieci i parki, których nikt nie odwiedza. Wyobraźcie sobie, jak miasto stoi opuszczone przez dziesiątki lat i jak stopniowo niszczeje. Wyobraźcie sobie miasto, gdzie zamiast ludzi spotkać można wilki, albo węże. Miasto widmo. To właśnie Czarnobyl, ale i sąsiadująca z nim Prypeć. Miasta na terenie Ukrainy, które miały tego pecha, że leżały w bezpośrednim sąsiedztwie elektrowni jądrowej.
Katastrofa w Czarnobylu. Pamiętacie płyn Lugola?
Dzisiejsi polscy trzydziestolatkowie kojarzą „Czarnobyl” głównie z tego, co działo się wówczas w ich szkołach. Każdy uczeń musiał przełknąć gorzką dawkę rozdawanego wtedy płynu Lugola, substancji, która miała chronić (takie informacje podawano) przed szkodliwymi skutkami promieniowania. Starsi kojarzą tę nazwę z blokadą informacyjną, bo rząd ZSRR początkowo nie przekazywał żadnych informacji na temat katastrofy. Pamiętają też wyjątkowo ciepły dzień i przecieki informacji z Radia Wolna Europa.
Katastrofa w Czarnobylu wydarzyła się w kwietniu 1986 roku na terenie ówczesnego Związku Radzieckiego (dzisiejsza Ukraina). Sam wybuch w elektrowni jądrowej nie był potężny, ale tym, co spędzało sen z powiek wielu, było zabójcze dla ludzi promieniowanie. I to nie tylko w okolicy zniszczonej elektrowni.
Ale w bezpośrednim sąsiedztwie rozpętało się wtedy prawdziwe piekło. Szybka decyzja władz: ewakuować mieszkańców! Z Czarnobyla zniknęli mieszkańcy. Ze względu na spore promieniowanie w okolicy, miasto pozostaje niezamieszkane do dziś.
Gdański fotoreporter wygrywa konkurs i jedzie do Strefy Zero
- Przed katastrofą zamieszkane przez około 15 tysięcy ludzi. Obecnie mieszkają tam (czasowo, w systemie zmianowym) głównie naukowcy, działa tam również jednostka straży pożarnej, sklep i prawosławna cerkiew. Ukraińskie normy dotyczące czasu przebywania ludzi na terenie „Zony” limitują czas ich obecności do trzech miesięcy w ciągu roku. Naukowcy mogą przebywać w Czarnobylu bez jego opuszczania przez dwa tygodnie, po upływie tego czasu wyjeżdżają na miesiąc a ich miejsce zajmują kolejni naukowcy aż do ich powrotu - opowiada Jacek Gulczewski, fotograf z Gdańska Oruni, który kilka lat temu wybrał się na reporterską wycieczkę właśnie do Czarnobyla.
Dostać się w to miejsce globu, nie jest łatwym zadaniem, również i z tego powodu, że władze bardzo rzadko wpuszczają tutaj ludzi z zewnątrz. Gulczewski wjechał do Strefy Zero, bo... wygrał ogólnopolski konkurs fotograficzny, gdzie nagrodą był właśnie wyjazd do Czarnobyla.
- Najlepsze zdjęcie, z mojej wizyty w Czarnobylu, zrobiłem z dachu 16 piętrowego budynku. Mogłem spojrzeć na wyludnioną Prypeć, a na horyzoncie widziałem grobowiec uszkodzonego reaktora czarnobylskiej elektrowni jądrowej. Ten widok zrobił na mnie ogromne wrażenie – mówi fotoreporter.
Prypeć. Miasto, które wymarło
Ewakuowano wtedy nie tylko Czarnobyl, ale i inne okoliczne wsie i miasteczka. Jedną z takich miejscowości jest Prypeć, miasto położone zaledwie 4 kilometry od elektrowni w Czarnobylu. Przed katastrofą mieszkało tu 50 tysięcy ludzi. Gulczewski wycelował obiektyw swojego aparatu także i w to miasto.
– Prypeć wielkością przypomina gdańską Zaspę. Niestety nie udało mi się w jeden dzień wszystkiego sfotografować. Żałuję, że nie zrobiłem zdjęć w którymś z tamtejszych przedszkoli, a także, że nie mam żadnych ujęć ze słynnego zakładu Jupiter – dodaje.
Czarnobyl i Prypeć. Te zdjęcia musisz zobaczyć!
Ale i zdjęcia, które zrobił robią wielkie wrażenie. Zmumifikowany pies na poddaszu jednego z budynków, zniszczone bloki, opuszczony basen, zniszczona sala gimnastyczna z podłogą, która trzyma się już tylko na "słowo honoru", setki, a może tysiące masek przeciwgazowych, porozrzucanych w jednej ze szkół, sala operacyjna jednego ze szpitali, zrujnowany budynek władz miasta, czy... książka dyżurów lekarskich, gdzie ostatni wpis jest właśnie z 27 kwietnia 1986 roku...
Jacek Gulczewski: Nie świecę w ciemności!
Czas się tutaj zatrzymał - na ścianach wciąż można znaleźć propagandowe hasła komunistyczne, a w salach podobizny Lenina. Wielkie wrażenie robi też opuszczone wesołe miasteczko, które miało zostać otwarte 1 maja 1986 roku, ale kwietniowy wybuch w elektrowni jądrowej pokrzyżował te plany.
Fotograf był w Czarnobylu i jego okolicach kilka dni. Promieniowanie wciąż jest tam bardzo silne. – Nie świecę w ciemności – żartuje mój rozmówca.
Będąc w tak skażonej strefie, fotoreporter musiał zachować podstawowe środki ostrożności. Nie mógł niczego dotykać. Nogawki od spodni musiały być podwinięte, aby nie zbierać kurzu. Pierwszym łykiem wody trzeba było przepłukać gardło, a później trzeba było go wypluć, dopiero wtedy można było się napić.
Czarnobyl. Marzy mi się powtórka...
Mój rozmówca fotografią zajmuje się od lat 70-tych (wtedy dostał pierwszy aparat od ojca). Jest członkiem Gdańskiego Towarzystwa Fotograficznego, jego zdjęcia można oglądać na wielu wystawach. - Marzy mi się kiedyś powrót do Czarnobyla i okolic. Tyle jeszcze jest tam do sfotografowania...
Więcej zdjęć z tej wyjątkowej wycieczki znajdziecie na strona fotogdansk.pl