Gdynia. Afera w Hospicjum im. św. Wawrzyńca
Pierwszy raz o Hospicjum im. św. Wawrzyńca w Gdyni (woj. pomorskie) zrobiło się głośno po śmierci uwielbianej aktorki Anny Przybylskiej. Rodzina artystki poprosiła, by wpłacać pieniądze na rzecz domu Domu Hospicyjnego dla Dzieci Bursztynowa Przystań, który jest częścią działającego w mieście od 1987 roku Hospicjum im. św. Wawrzyńca. Uzbierano wtedy blisko ćwierć miliona złotych.
Mama Ani Przybylskiej, Krystyna Przybylska, kontynuowała dzieło swojej córki z nadzieją, że datki wspomogą chorych. "W imieniu własnym oraz całej rodziny mojej nieodżałowanej córki, Anny Przybylskiej, a także w imieniu księdza Grzegorza Milocha, pragnę wyjątkowo serdecznie podziękować wszystkim tym, którzy, zgodnie z życzeniem rodziny zmarłej, zamiast uświetnić ostatnią drogę Ani dywanem kwiatów, okazali gest i przekazali choć symboliczną złotówkę na rzecz gdyńskiego stacjonarnego domu hospicyjnego dla dzieci "Bursztynowa Przystań"" - napisała w 2014 roku. Czy pieniądze jednak trafiły do potrzebujących? Wątpliwości budzi osoba księdza dyrektora.
W lipcu 2023 roku Wokół Hospicjum im. św. Wawrzyńca w Gdyni zawrzało. Dziennikarze Radia Zet ujawnili, że Prokuratura Rejonowa w Pucku wszczęła śledztwo dotyczące działalności placówki.
Polecany artykuł:
Dyrektorem Hospicjum im. św. Wawrzyńca w Gdyni jest ks. Grzegorz Miloch. Niedawno "Fakt" dotarł do osób z jego bliskiego otoczenia. Informatorzy w rozmowie z dziennikarzami stwierdzili, że od lat obserwują różne nieprawidłowości i zarzucają dyrektorowi defraudację datków na rzecz hospicjum oraz nepotyzm. Dodatkowo duchowny, pomimo święceń, rzekomo ma rodzinę: konkubinę oraz nastoletnią córkę.
"Ks. Grzegorz Miloch od prawie 30 lat jednoosobowo zarządza stowarzyszeniem, z którego uczynił sobie prywatny folwark, swoją firmę, swój rodzinny nepotyczny biznes. Członkami stowarzyszenia są m.in: jego mama, wujek, ale także konkubina księdza, która w hospicjum jest zatrudniona, a także jej mama i brat. Sytuacja rodzinna księdza jest tajemnicą poliszynela. Wszyscy w hospicjum wiedzą, że ksiądz ma z tą kobietą nastoletnią córkę, ale wokół tego tematu panuje dziwna zmowa milczenia" - przekazał "Faktowi" anonimowy informator.
Ksiądz Miloch spytany o sprawę potwierdził, że w sprawie hospicjum toczy się postępowanie, jednak zaprzeczył zarzutom informatorów. Stwierdził, że doniesienia na jego temat to pomówienia i "ludzka złośliwość".
Śledztwo Prokuratury Rejonowej w Pucku
"Postępowanie toczy się w sprawie, nie przeciwko komukolwiek. Nikomu do tej pory nie przedstawiono zarzutów dotyczących ewentualnych nieprawidłowości przy rozliczaniu darowizn na rzecz hospicjum. (...) Mogę jedynie potwierdzić, że niewątpliwie jedną z osób, której mogą ewentualnie zostać przedstawione zarzuty, jest dyrektor hospicjum" - przekazał w rozmowie z "Faktem" Jacek Chmielewski, szef Prokuratury Rejonowej w Pucku. Dodał, że sprawa jest rozwojowa i w ciągu miesiąca śledczy zdecydują, czy przedstawić komukolwiek zarzuty.
W sprawie szczegółów skontaktowaliśmy się z prokuraturą, jednak do tej pory nie uzyskaliśmy komentarza.