Sprawca podpalił bluzę 54-latka i obserwował rozwój ognia. Kiedy zrozumiał, co się dzieje... po prostu uciekł z miejsca zdarzenia. Zadzwonił na numer ratunkowy, ale było już za późno.
- Ze wstępnej opinii biegłego wynika, że przyczyną śmierci pokrzywdzonego były doznane obrażenia termiczne ciała, będące skutkiem działania płomieni - mówi Grażyna Wawryniuk.
Podejrzanego zatrzymano dzień później. - Prokurator zarzucił mu, że działając z zamiarem bezpośrednim, dokonał zabójstwa pokrzywdzonego, działając w ten sposób, że podczas gdy pokrzywdzony spał po spożyciu alkoholu, przy użyciu zapalniczki podpalił jego odzież wierzchnią, a następnie po rozpaleniu się płomieni oddalił się z miejsca zdarzenia, nie podejmując żadnych prób ugaszenia ognia - tłumaczy rzeczniczka gdańskiej prokuratury.
Mężczyzna przyznał się do winy. Miał być zły na pokrzywdzonego. Twierdzi, że nie panował nad sobą, bo był pijany. Grozi mu od 8 do 25 lat więzienia lub nawet dożywocie.